niedziela, 11 września 2016

18.





Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe,
przychodzi ktoś, kto o tym nie wie i to robi.

~ Albert Einstein

Spóźniona dedykacja dla Cioty z okazji jej urodzin.
Obiecałam Ci to!

Kiedy wylatujemy z hangaru, zaczynam wciskać przyciski i pchać drążki całkowicie automatycznie. Na ekranie widzę cały czas ustawione w naszą stronę rakiety, a ja zgrabnie wymijam pociski, jednocześnie słuchając raportu R2 o stanie statku. Wprowadzanie do komputera danych Coruscant zajmuje o wiele więcej czasu niż powinno, a za nami już wylatują statki, które mają za zadanie zestrzelić nas.
Czuję cały czas wibrowanie w ciele, kiedy Moc przeze mnie przepływa, a ja nie mam zamiaru się z niej wynurzać.
Kolejny pocisk, kolejne wyminięcie. Kolejny problem z komputerem pokładowym, kolejna szybka naprawa. Pozostaje kwestią czasu kiedy stracę siły i pozostawię R2 samego z całym statkiem pełnym Jedi.
Nie czuję w tym momencie nic. Zero. Pustka. Nic nie ma dla mnie znaczenia. Jedynie wydostanie się z tego cholernego zadupia Galaktyki i dostania się jak najdalej od niej.
Kiedy wreszcie dostaję raport o gotowości hipernapędu, natychmiast pociągam za dźwignię i zaczynamy nabierać prędkości, a w następnej chwili mkniemy z ogromną prędkością przez Galaktykę.
Wzdycham z ulgą, a następnie wynurzam się z Mocy. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę jak szybko biło mi serce i że mam całe czoło pokryte kropelkami potu. Ocieram je szybkim ruchem ręki.
– Zrobiliśmy to R2. Udało się – szepcę, a droid odpowiada mi równie cichym piskiem.
Opadam ze zmęczeniem na fotel pilota i delikatnie przymykam oczy. Kiedy to robię natychmiast wraca do mnie ten obraz.
Ahsoka. Ahsoka Tano. Mój Smarkuś. Ubrana w strój ze znakiem identycznym jak ten widniejący na moim lewym ramieniu. Jak mogłem do tego dopuści? Jak mogłem pozwolić jej odejść z Zakonu? A teraz zapewne jest przywódcą tego cholernego Vandexu, który z o wiele lepszą skutecznością próbuje pozbyć się Rycerzy Jedi niż Hrabia Dooku razem ze swoją armią pustych droidów lub Kanclerz torturujący moją żonę.
Porwali tylu moich przyjaciół. Tylu dzielnych żołnierzy i większość nadal została w tym okropnym miejscu. Jak ktokolwiek może się tak znęcać nad ludźmi? Prawo Republiki kategorycznie tego zabrania. Tylko, że Republika funkcjonuje teraz na kredytach i pustych obietnicach, a o przestrzeganiu jakiegokolwiek nie warto mówić. W samym centrum Galaktyki została wysadzona fabryka broni, a nikt o tym nie wiedział. Natomiast obrzeża Republiki mają sobie za nic jakiekolwiek prawo, a obecnie są już pod panowaniem Separatystów.
Kiedy znużenie bierze nade mną górę i powieki opadają mi całkowicie przez krótką chwilę widzę ciemność. Ale tylko przez krótką chwilę.

Płytki oddech osoby, oświetlanej przez mocne słonce Coruscant wpadające przez panoramiczne okno, przerywa grobową ciszę panującą w pomieszczeniu. Zwracam się w jej stronę, a widok zakrwawionej niebieskiej sukienki i bladej twarzy, przyprawia mnie o dreszcze. Co on jej zrobił?
Podbiegam do nie i chwytam delikatnie jej twarz w dłonie.
– Kochanie, słyszysz mnie? – pytam i interesuje mnie jedynie twierdząca odpowiedź. Nic się natomiast nie dzieje. – Nie wiem tego, ale posłuchaj. Lecę do ciebie. Błagam wytrzymaj jeszcze trochę. Dla mnie. Dla nas i naszej przyszłości – szepczę cicho i głaszczę jej policzki kciukami. – Wiem jak zakończyć tę wojnę. Przynajmniej tak mi się wydaje. Obiecuję, że będziesz żyć w wolnej Galaktyce. – Przełykam łzy. – To przeze mnie tu jesteś. Przepraszam. Tak bardzo przepraszam. Jeżeli teraz nie będziesz chciała mnie znać zrozumiem. Naprawdę – mówię cicho i całuję ją w czubek głowy. – Ale znalazłem ją. Znalazłem Ahsokę. I teraz mam dowód, że do mnie nie wróci. Ale ty dla mnie zostań. Proszę. Kocham cię – kończę.
Nagle słyszę jak rozsuwane drzwi otwierają się, a do środka wchodzą dwie osoby.
– Teraz mam Skywalkera na talerzu. Jeżeli się do nas nie przyłączy zabiję ją, a jeśli to zrobi to i tak ona zginie. Tylko, że to on ją zabije. – Na dźwięk głosu Kanclerza, moje ręce zaciskają się w pięści. Mam ochotę mu przyłożyć.
– Jak sobie życzysz, mistrzu. Zrobię wszystko co możliwe. Ale nie wiemy gdzie on teraz jest – mówi Dooku.
– Nie obchodzi mnie to. Chce go tutaj! – wykrzykuje Palpatine. – Dzień dobry, pani senator jak się spało? – Słowa skierowane do Padmé są ociekające jadem. – Jesteś coś małomówna.

Obrazy nagle zaczynają się przenikać  i nie potrafię ich odróżnić, aż wreszcie zatrzymuje się na jednym.

– Tatusiu, boję się. Dlaczego to zrobiłeś? – ciche pytanie małego chłopca sprawia, że
Moc odpuszcza i zostaje tylko duma.
– Żebyś mógł żyć w nowym lepszym świecie, Ezra. Dlatego – odpowiadam mu i wyciągam do niego ręce.
– Nie wiem co to znaczy – mówi cicho i z zakłopotaniem.
Podchodzi do mnie, a ja podnoszę go do góry i całuję jego główkę.
– To znaczy, że teraz będziesz szczęśliwy. Wiesz co to znaczy, prawda? – tłumaczę mu, a on twierdząco kiwa główką.
– Mistrz Yoda mówił, że być szczęśliwym to być wolnym – odpowiada z dumą.
– A gdybyś został Jedi, nie byłbyś wolny. Musiałbyś robić rzeczy, które inni ci każą i nie chce często robisz. A potem przez te rzeczy boli cię. Teraz kiedy ich nie ma będziesz żyć w szczęśliwym świecie – stwierdzam i wychodzę z nim pomieszczenia.
– Ale przecież ty byłeś szczęśliwy – dalej drąży temat.
– Nie byłem, ponieważ musiałem dużo rzeczy ukrywać. Nie byłem wolny, bo byłem ograniczony przez Kodeks i innych Jedi. Teraz jestem niczym ograniczony. – Chowam jego twarz w mojej szyi, aby nie widział tak wielu ciał. – Mistrz Obi-Wan, Yoda i inni nie żyją. Nic dla mnie już nie znaczą.
– Ale przecież kochałeś, mistrza Kenobiego.

Świat znowu zaczyna wirować i mój syn, Świątynia i ciała zabitych, znikają, a zastępuje to piach i dom z białej skały oraz moja mama.
– Nie byłbyś do tego zdolny, Annie, prawda? – pyta zanim zdążę wyjść z oszołomienia.
– Widziałaś to samo co ja? – pytam, a kiedy kiwa twierdząco głową mówię: – Nie wiem. Nie potrafię ci powiedzieć. Zrobiłem to we śnie, zrobiłem coś podobnego na Tatooine, więc dlaczego nie w tym wypadku?
Rozglądam się wokół i poznaję dom, który widziałem w poprzednim śnie z moją mamą. Tym razem na sobie luźna białą sukienkę i rozpuszczone włosy. Nigdy jej takiej nie widziałem.
– Ponieważ cię znam i wiem, że masz zbyt dobre serce. Ale nie jestem tutaj, aby opowiadać ci do czego jesteś zdolny, a do czego nie. – Bierze moją twarz w ręce i głaszcze kciukami żuchwę. – Jestem tu by cię ostrzec. Nie zabijaj jeszcze Kanclerza. Wiem, że masz za co, ale nie rób tego. Wtedy cała układanka się rozsypię i nie będziesz w stanie zniszczyć jej elementów. Wojna się tak nie skończy.
– Nie rozumiem – stwierdzam i patrzę na nią zdziwionym wzrokiem.
– Ale zrozumiesz. Obiecuję – mówi i posyła mi ciepły uśmiech.

– Anakinie, proszę obudź się. – Głos Obi-Wana wyrywa mnie ze snu.
Mrugam dwukrotnie, próbując przyzwyczaić się do sztucznego oświetlenia w kabinie pilota. Na ekranie nadal wyświetla się cel oraz aktualna prędkość i orientacyjny czas pozostały do celu, teraz już liczony w minutach. Jestem coraz bliżej domu.

~**~

Tak mi głupio, że aż nie wiem co napisać w tym miejscu. Przepraszam? Dziękuję? Nie wiem, nie wiem i jeszcze raz nie wiem. Więc weźcie tutaj wszystkie możliwe przeprosiny i wyrazy wdzięczności, że ze mną zostaliście.
Jak minęły Wam wakacje? Mnie w miarę dobrze, ale cały czas byłam w rozjazdach i nie miałam kiedy pisać. Nie miałam!
Nie wiem co napisać. Mózg powoli przestaje pracować, więc napiszę, że mam nadzieję, że spotkamy się już w piątek z rozdziałem 19!
Niech Moc będzie z Wami!
White Angel


11 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Wróciłaś! :)
      Przeczucie miałam, że dziś rozdział się pojawi… Dlatego pilnowałam nocy! :D (styl a'la Yoda)
      Dziękuję za dedyk, dziękuję, dziękuję! <33333 (Tym sercem dałoby się posłodzić herbatę.)
      Rozdział cudowny! Brakowało mi Anakina – bohatera. Ahhh.
      Mam nadzieję, że następny rozdział będzie w piątek. Inaczej dostane depresji. (Ten szantaż… xdd)
      Wait, wait, wait… Ezra? Ja kompletnie nie kumam tych wszystkich seriali Disney'a. (Mądra ja)
      Jestem ciekawa, czy Ahsoka byłaby w stanie zabić swojego byłego mistrza… Może nadal ma w sobie troszkę Jasnej Strony?
      Przede wszystkim DLACZEGO to zrobiła, dlaczego chce mordować Jedi (Nie mówię, że mam coś przeciwko temu… xdd)? Chciała się zemścić za brak zaufania, a może odkryła jakieś tajemnice?
      Czekam z wielką, wielką, wielką niecierpliwością na następne! :)
      NMBZT! Uczeń. :* <33

      Usuń
    2. Pffff... Ezra Fitzgerald moje kolejne true lowe... Nie znasz się.

      Usuń
  2. Tatuś! ♡
    Chyba zdążę się rozpisać. Zdążę? A jak nie to i tak to zrobię xd
    WRÓCIŁAŚ!!! Pamiętasz mnie jeszcze? Tak dawno nie gadałyśmy... :(
    No ale do rozdziału: I love You. Jest pięknie *.* wiem że będę śledzić ale jet cudnie! Prawie idealnie, jednak (czy ja mogę wytknąć Ci błędy?) Niektóre rzeczy mnie trochę zdziwiły. No dajmy na przykład "Ę". "Wtedy cała układanka się rozsypie [...]" Rozsypie,przez "e" a nie "ę" xD w pewnym ym zdaniu zabrakło Ci "ę" natomiast, i zamiast tego było zwykle "e". Ale to tylko drobnostki, bo ja robię o wiele bardziej złe błędy. Ale Synek kocha Tatusia i cały czas może uratować i pomoc w rozdziale, jak kiedyś dawno temu... *chlip* gdzie te czasy...?
    No i tak: proszę Cię, nie rób Anakina na Dark Side! No ja rozumiem że Ty jesteś Sithowo trochę do świata nastawiona, ale błagam! I nie zabijaj Padme, nie niszcz Anidali! A jak zabijesz Obiego to... 😝 ble. Zła będe.
    Nomnom. Synek się próbuje rozgadać a niż z tego :P Może jeszcze tu wrócę i dam coś dłuższego! A tymczasem ja musze jechać. Kochasz mnie, prawda?
    NMBZTFTS!
    Synek/Meg/Darth Baran :* ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem ten ból, kiedy nie ma się czasu na napisanie chociaż kawalka. Rozumiem! Ja nie złożyłam Zuzi życzeń na fb... ale na mess już tak! He he. Będę slodzić bo inaczej się nie da, sorry maj frend xd. BOSKO, CUDOWNIE, NIESAMOWICIE, ZAJEFAJNE,SUPER, MEGA, CUUUUUUUUUUDO! ♡♡♡
    Bardzo mi się podobało 😊 bardzo, bardzo, bardzo, bardzo! Mam nadzieję ze moj komentarz chodź trochę cie ucieszy 😄 jestem Jedi ale kocham Anakina na Sithowskiej stronie! Awww! ❤ sorry Magda xd

    Olga
    🙈🙉🙊



    NMBZT

    OdpowiedzUsuń

Zostawienie po sobie śladu w postaci kropeczki nic się nie kosztuję, a na mojej twarzy wywołuje uśmiech.

Template by Elmo