wtorek, 14 czerwca 2016

15.



Choć nikt nie może cofnąć się w czasie
i zmienić początku na zupełnie inny,
 to każdy może zacząć dziś
i stworzyć całkiem nowe zakończenie.

~ Carl Bard


Proszę, a wręcz nalegam, aby przeczytać notkę pod rozdziałem.

– Mistrz Obi-Wan? – pytam i wytrzeszczam oczy.
Przez moment myślę, że wszystko jest tylko kolejnym fatalnym snem, z którego szybko się przebudzę, ale gdy  Obi-Wan otwiera i zamyka usta niczym żądna wody ryba, wiem że to prawda.
– Anakin? – nadzieja, którą słyszę w jego głosie jest niczym promyk słońca w tej zapyziałej dziurze.
W kącikach oczu zbierają mi się łzy. Tak bardzo za nim tęskniłem.
Podrywam się z miejsca, ale szybko tracę równowagę, jak po kilku kolejkach, i obadam na twarde łóżko, jeżeli w ogóle można łóżkiem to coś.
– Gdzie jesteśmy? – pytam trzymając się za głowę.
Sam do końca nie wiem. – Drapie się z zakłopotaniem po karku. – Wiem, że strażnicy przychodzą co jakiś czas po nas, a następnie każą nam konstruować broń.
W głowie zapala mi się lampka. Grox też opowiadał nam o fabryce broni. Może znajdujemy się w kolejnej należącej do Vandexu...
– Mistrzu... Brakowało mi ciebie – mówię cicho i podnoszę się na łokciach.
– Anakinie, martwiłem się o ciebie. Twój czyn podczas zamachu było godny podziwu – stwierdza. – Dzięki niemu mam wrażenie, że zrobiłem z ciebie prawdziwego Jedi.
Nagle świat zaczyna gwałtownie wirować. Obrazy zlewają się w wielką całość, w której nie potrafię nic rozróżnić. Kręci mi się głowie, a oddech staje nieregularny. Po chwili widzę już tylko ciemność.


– Anakinie, obudź się. – Słyszę delikatny kobiecy głos.
Łapię się prawdą ręką za głowę i unoszę leniwie powieki. Światło wpadające przez okna razi mnie i drażni moje zmysły.
Podnoszę się na łokciach i rozglądam się wokół. Znam to miejsce – wygląda znajomo, a jednocześnie tak bardzo obco. Przecieram oczy i wstaję z miękkiego łóżka.
Wychodzę z pomieszczenia przez co znajduję się na zewnątrz. Powietrze jest tutaj znajomo ciężkie i suche. Pod bosymi stopami czuję gryzący piach przesypujący się między moimi palcami, a palące słońce świeci prosto na moją twarz. Jestem w domu. Tatooine.
Widzę po drugiej stronie otwarte drzwi i osobę krzątającą się w pomieszczeniu osobę. Ruszam w tamtym kierunku, brnąc przez piasek, który drażni podeszwy stóp. Przywołuje to tyle wspomnień, przez co staram się przejść jak najszybciej.
Wchodzę do pomieszczenia, które w obecnej chwili jest już puste, ale na stole stoi śniadanie, które odsuwam jedynie delikatnie Mocą.
– Anakinie, jesteś już? – Po raz kolejny odzywa się tajemniczy głos. Jest inny niż głos Padmé, ale bardzo mi bliski. – Tu jesteś.
Do pomieszczenia wchodzi osoba, której najmniej bym się spodziewał. Ma takie same oczy jakie zapamiętałem i tą samą fryzurę, gdy po raz ostatni ją widziałem. Żywą.
– Mama? – szepcę, a w moich oczach zbierają się łzy.
– A kogo się spodziewałeś? – Posyła w moim kierunku ciepły uśmiech, ten sam kiedy ją opuszczałem.
– Przeprasza, mamo.
Wstaję z miejsca i podchodzę do niej. Wyciągam delikatnie dłoń i dotykam jej ramienia, jakby zaraz miała się rozpłynąć. Jednak tego nie robi, dlatego obejmuję się mocno i chowam twarz w jej ramieniu.
– Nie masz za co, kochanie – stwierdza i głaszcze mnie po plecach. Słyszę w jej głosie wzruszenie. – Wyprzystojniałeś, wiesz?
Śmieje się cicho i przełykam łzy, a następnie odrywam się od niej.
– Mogłem cię uratować! Gdyby nie oni! Trzeba było nie słuchać Obi-Wana i polecieć cię uratować.
– Anakinie to nic by nie zmieniło. – Głaszcze mnie po policzku. – Nie mówmy już o tym. Powiedź mi lepiej co u ciebie...
Zabliźniona przez wojnę i miłość, rana ponownie otwiera się w moim sercu, a razem z nią wypływa cała tęsknota, całe obwinianie się o śmierć matki, cała złość i znikają jakby nigdy nie było ich w moim sercu, a ich miejsce wraca ta miłość, radość i chęć pomocy innym jaka mi towarzyszyła będąc dziewięciolatkiem. Po prostu dziewięciolatkiem mieszkającym na Tatooine razem z matką.
– Dużo rzeczy, mamo... Oj dużo – mówię, a ona unosi jedną brew do góry. Siadam na krześle i obieram się głową o ścianę. – Zostałem Jedi, tak jak chciałem. Ale zostałem też obarczonym całym proroctwem o fakcie, że jestem Wybrańcem, który ma przywrócić równowagę w Mocy. – Wzdycham. – Ale ja w to nie wierzę. Wiem, że moja uczennica opuściła mnie, tak samo jak ty. Bo byłem zbyt słaby.
Mama patrzy na mnie z zatroskaną miną, a następnie podaje mi talerz, który kilka chwil temu odsunąłem na bok.
– Zjedz coś – sugeruje i uśmiecha się do mnie delikatnie. – A teraz opowiedz mi co u Padmé? Była fantastyczną osobą.
Omal nie zakrztuszam się jedzeniem ma myśl o mojej ukochanej. Przypomina mi się jej widok, duszonej i maltretowanej przez Kanclerza.
– Nigdy byś nie uwierzyła, ale okazało się, że była królową Naboo. – Przełykam gorzkie wspomnienia. – Teraz jest senatorem w Senacie Galaktycznym. – Przerywam na chwilę i waham się czy powiedzieć to głośno. Ten pierwszy raz. – I jest moją żoną.
Widzę jak na jej twarzy maluje się co raz większe zdziwienie. Widzę konsternację w jej oczach oraz potrafię sobie wyobrazić jak pociera dłońmi o sukienkę. Unosi brwi do góry i uśmiecha się delikatnie.
– Miewam ostatnio sny i to bardzo dziwne. Ostatnio widziałem jak mój przyjaciel katuje ją i próbuję zabić. Słyszałem jak opowiada straszne rzeczy. Mamo, nawet  nie potrafisz sobie wyobrazić co wtedy czułem, bo nie mogłem nic na to poradzić. – Wspomnienie snu wraca do mnie i uderza jak burza piaskowa.
– Ja nie potrafiłam nic poradzić na to, że ode mnie odchodziłeś, Anakinie. Czułam to samo. Już wtedy wiedziałam, że więcej się nie zobaczymy.
Robi mi się ciężko na sercu od jej słów. Naprawdę się tak czuła? Ja tamtego dnia wierzyłem, że niedługo wrócę i ją uwolnię...
– Często żałowałem, że cię wtedy zostawiłem... Mimo że otaczało mnie tyle osób ja czułem się samotny. Jedi byli nieczuli. Mój mistrz zawsze powtarzał mi, że dobry Jedi nie ma uczuć, a jednocześnie pomaga innym – żalę się.
– Często zdarza się, że droga, którą wybraliśmy jest dla nas ciężka... Ale na końcu znajdziesz szczęście, kochanie. Obiecuję ci – mówi i łapie moje dłonie.
– Dziękuję mamo – szepcę i całuję delikatnie jej dłoń.
– Anakinie, chyba już na ciebie pora – stwierdza, i wstaje ze swojego miejsca.
– Kocham cię, mamo – szepcę i ze łzami w oczach przytulam się do niej.
– Ja ciebie też, Anakinie. Zawsze – mówi również cicho.
Gdy wypuszcza mnie z objęć, świat wokół mnie znowu zaczyna wirować. Przemykają mi różne obrazy, postacie, aż wreszcie wszystko się zatrzymuje.

Ciemny gabinet Kanclerza wydaje się być jeszcze przepełniony Ciemną Stroną Mocy jeszcze bardziej niż ostatnio. Jedynym źródłem światła są neony świecące na tle nocnego Coruscant.
Słyszę czyjś słaby i nieregularny oddech. Odwracam się w tamtym kierunku i widzę zarys postaci bardzo, ale to bardzo znajomy.
Powoli podchodzę w tamtą stronę i uświadamiam sobie, że to Padmé. Moja biedna ukochana.
Kiedy jestem wystarczająco blisko, klękam i biorę jej głowę w dłonie. Czuję ciężar poczucia winy wywartego w jej głowie przez Palpatine.
– Anakinie, proszę, pomóc mi – szepce cicho Amidala.

– Anakinie, obudź się.

~***~

Skopcie mi porządnie tyłek, okej? Rozdział miał być w piątek, ale coś poszło nie tak.. Potem miał być w sobotę, ale wróciłam późno do domu i znowu... Od soboty w dodatku jestem chora, więc dopiero teraz poczułam się na siłach.
Teraz czas na bardzo ważną informację:

Założyłam bloga. Tak. W dodatku każdy może być na nim autorem... Chodzi o to, że każdy może stworzyć dowolną postać ze świata Star Wars (wymyśloną przez nas) i opowiedzieć historię/przygody tej osoby... Ale żaby było ciekawiej wykorzystujemy również postacie innych autorów. Blog znajduje się pod adresem it-is-our-destiny.blogspot.com i możecie zapoznać się z regulaminem i fabułą... W planach oficjalne otwarcie jest zaraz po zakończeniu roku szkolnego. Więc zapraszam wszystkich chętnych.

A teraz przejdźmy do aktualności u wspaniałej (haha, chyba jednak nie) autorki:
Wszystkim zainteresowanym polecam „Apollo i boskie próby: Ukryta wyrocznia” . Wujek Rick znowu pokazał klasę. Mniej więcej do 200 strony spotykamy się z narzekaniem Apolla o tym jak to jest beznadziejnie być w ciele człowieka, a później pojawia się bardzo gwałtowny i niespodziewany zwrot akcji. I wszystkim fanom Percego Jacksona – postać się pojawia i mam szczerą ochotę skopać Annabeth (która swoją drogą jest u Magnusa Chase w Bostonie) tyłek za to, że nie częściej. Percy jednak mimo 18 lat na karku zachowuje klasę i swoje poczucie humoru. Książka ode mnie dostaje mocne i zasłużone 8,5/10
Kiedy wszyscy znają już moją opinię na temat książki przejdźmy do przyziemnych spraw...
Do zakończenia roku szkolnego zostało tak mało czasu, a ja mam nadal poprawy i wystawienie ocen do piątku...A potem egzaminy dyrektorskie os poniedziałku do środy... Więc ten... Wolę jednak środek roku szkolnego niż coś takiego.
Paulina znowu jest chora, ale nie miałam siły odpalić laptopa... Jednak moje dziewczyny zmotywowały mnie i da-dum. (A poza tym wiedzą gdzie mieszkam więc się boję)
Kurna, na notka wyszła dłuższa niż zamierzałam. Ale z ważnych informacji jeszcze to, że na you-were-our-only-hope.blogspot.com pojawił się nowy rozdział.
Szczerze nie mam zdania o 15... Spodziewałam się, że wyjdzie lepiej. I jestem chora, więc jak zawsze błędów nie widzę.

May the Force be with You!

White Angel

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Właśnie, muszę se kupić te książki xD no ale do rzeczy- rozdział jak zwykle super, więc nie muszę powtarzać. Notka długa i... aha! *skupuje porządnie tyłek Taty* proszę. Jeszcze jedna taka przerwa, tylko spróbuj! Film jest nudny, więc wolę komentować. I śmiać mi się chce , jak czytam te nazwy mojego autorstwa - Grox, Vandex xP Padme... hm. Teraz to już na prawdę nie wiem, czy ona tak na serio umarła czy to są jakieś porąbane wizje... hmm. Hm, hm, hm. (Emi właśnie przede mną wrzeszczy NIECH ZGINIE!!!) No to tyle. Do następnego, Tato Tatusiu.
      MMBZT!
      Synek 💚💚💚

      Usuń
    2. Szybka jesteś. Definitywnie.
      Ja wiem, że te twoje boskie nazwy są fantastyczne.

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Tak jak Sonia wspomniała, są tutaj błędy, ale ćśś nikt nie widzi! xD
      Wszędzie się spóźniam! Ale nie o tym mowa...
      Rozdział świetny, jak zawsze :P
      Obi-Wana się kompletnie nie spodziewałam.
      Te wszystkie sny... to Incepcja! Sen we śnie! :O Tylko gdzie jest ukryty Leo? Gdzie?
      Ja będę łagodna i nie skopię Ci tyłka. Nie, nie, nie...
      Aż mi się śpiewać zachciało! :D
      Czekam z wielką niecierpliwością nn! C;
      NMBZT! :*

      Usuń
    2. Czas się spiąć i napisać, co nie?

      Usuń
  3. O lala! Ty weź przeczytaj ten rozdział bo raz zgubiłaś słowo, raz literówka no i jeszcze chyba autokorekta cię oszukała...
    Ale tak poza tym rozdział, mimo czekania na niego w nieskończoność jest naprawdę bardzo fajny ^^ I Obi-Wan i sen ze Shmi bardzo mi się podobają i czekam na więcej :P No i na koniec cierpiąca Padmé czyli to co Sonia lubi najbardziej xddd
    No to co? Wsio? Chyba wsio xd Jeszcze jedna taka przerwa to ci tyłek skopie B|
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już nie miałam na niego siły... Dzień/Dwa poleży i znajdę błędy.
      Obiecuję się poprawić xD

      Usuń
  4. Hejka
    Chciałabym zaprosić Cię na mojego bloga, również o tematyce StarWars:
    http://opowiadanie-wonderfull.blogspot.com/
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń

Zostawienie po sobie śladu w postaci kropeczki nic się nie kosztuję, a na mojej twarzy wywołuje uśmiech.

Template by Elmo