„Rodzina jest nadzieją przyszłości”
„May
the Force be with you”
Byłabym wdzięczna gdybyście obejrzeli ten filmik. Takie wprowadzeni.
{music}
Ostanie
promienie słońca wpadają przez okna w apartamencie mojej żony, kiedy widna otwiera
się, a ja wchodzę do środka. W oczy natychmiast rzucają mi się rozrzucone
zabawki na podłodze. Uśmiecham się delikatnie.
Spokojnym
krokiem wchodzę w głąb mieszkania. Delikatnie oglądam się na boki. Jednak
nikogo nie widzę. Drapię się nerwowo po karku.
–
Bu! – Nagle za kanapy wyskakuje dwójka małych dzieci.
Luke i Leia. Moje
oczka w głowie. Mały blondynek o niebieskich oczach oraz brunetka o
czekoladowych oczach. Cały mój świat.
Posyłam
im ciepły uśmiech.
–
Gdzie macie mamę? – pytam, a oni podbiegają do moich nóg.
–
Wujek Bail zadzwonl i mama się zdenelowala. Poszla do swojego gabinetu i nie
wychodzi – sepleni Leia i uśmiecha się do mnie.
Unoszę
do góry jedną brew. Co takiego musiało się stać, że Padmé zostawiła bliźniaki i
poszła do swojego gabinetu? Ale chociaż
przebrała je w piżamy.
–
Pobawisz się z nami, tato? – zadaje pytanie Luke.
–
Zacznijcie się bawić, a ja zaraz do was dołączę – informuję i ruszam w wybranym
kierunku.
Długimi
krokami przemierzam apartament, zręcznie omijając zabawki. Gdy dochodzę do
potężnych drzwi, pukam delikatnie i nie czekając na odpowiedź wchodzę do
środka. Widok, który tam zastaje przerasta moje najśmielsze oczekiwania.
Padmé
siedzi wśród miliona kartek oraz ekranów i nerwowo stuka paznokciem o blat biurka,
czytając akurat jeden z dokumentów.
–
Gdyby nie fakt, że dzieciaki siedzą w salonie byłbym pewien, że one to zrobiły
– rzucam sarkastycznie i Mocą strącam plik kartek z krzesła, na którym,
następnie siadam.
–
Bardzo śmieszne, Anakinie – komentuje moja żona nie odrywając wzroku.
Prycham
delikatnie i zakładam ramiona na piersi.
–
Mogę wiedzieć co takiego się tutaj stało? – pytam i unoszę brew do góry.
–
Rozmawiałam z Bailem. Senat chcą zmienić kilka drobnostek w zapisie umów z Nową
Federacją Handlową – informuje mnie nawet na mnie nie patrząc.
–
I tym się teraz zajmujesz? Jakimiś cholernymi dopiskami w umowie? Dobre –
ironizuję i podrywam się z miejsca.
–
A żebyś wiedział. To może mieć kolokwialny wpływ na Galaktykę! – burzy się i
rzuca kartką o biurko.
Podnoszę
ręce w geście kapitulacji i wychodzę z jej gabinetu. Od momentu zabicia
Kanclerza i zakończenia wojen klonów, dmucha i chucha, oczywiście razem z
Bailem, na wszystkie umowy zawierane przez Senat, jakby miało to doprowadzić do
kolejnej wojny. Niedoczekanie.
Ruszam
w kierunku Luka i Lei, bawiących się w salonie. Z dala widzę jak biegają wokół
kanapy. Uśmiecham się w duchu na ten widok.
–
Tatuś! – krzyczą niemal jednocześnie i podbiegają do mnie.
Chwytam
dwójkę na ręce i zaczynam krążyć po pokoju.
–
Jupi! – Ich radosne krzyki i piski co chwila przerywają ciszę, wywołując tym
samym na mojej jeszcze szerszy uśmiech.
Podczas
naszej zabawy zapominam o moich dzisiejszych zmartwieniach. O zaburzeniach w
Mocy. Wyczuwam dobrze zagrożenie dla Jedi.
–
Tato, obiecałeś, że nauczysz nas podnosić przedmioty! – krzyczy niespodziewanie
Luke i niemal wyrywa się z mojego uścisku.
–
Jesteś tego pewien, maluchu? – zwracam się do niego i marszczę nos.
–
Nie jestem maluchem – buczy obrażony i zakłada ręce na piersi.
W
odpowiedzi unoszę jedną brew. Staram nie okazywać rozbawienia, ale jednak nie
wychodzi mi to. Stawiam bliźniaki na ziemi i sam siadam krzyżując nogi, a oni
idą w moje ślady.
–
Więc musicie wybrać przedmiot, który chcecie unieść – mówię do nich
przypominając sobie treningi u mistrza Yody. – A gdy to zrobicie wyobrazić sobie,
że unosi się.
Obserwuję
ich reakcję. Widzę jak zamykają oczy i z wyrazem twarzy godnym momentów kiedy załatwiali
się jeszcze w pieluszkę, koncentrują się na celu. Czuję ich obecność w Mocy
oraz ich determinacje.
Po
chwili obracam głowę i widzę jak dwie kulki, leżące zazwyczaj na stoliku, wiszą
nieruchomo w powietrzu. A następnie jak obie szybują w dół prosto na podłogę
wykładaną drogimi panelami. Szybko zatrzymuję jedną dzięki Mocy, a spadanie
drugiej spowalniam, dzięki czemu ląduje delikatnie na podłodze.
–
Pseplasamy – odzywają się chórem.
Śmieję
się chicho i obracam w ich kierunku.
–
Skoro już wiecie jak podnosić przedmioty, teraz nauczymy się je opuszczać, tak
aby mamusia nie była zła – żartuję, a one z rezygnacją kiwają głowami. – Rób
albo nie rób. Nie ma próbowania. – Przypominam sobie dawne słowa mistrz Yody.
–
Juhu! – słyszę jedynie w odpowiedzi i nad głową przelatuje mi jedna z zabawek.
Wdycham
głośno i kręcę głową z dezaprobatą. Wstaję z mojego miejsca i ustawiam z powrotem
kule. Maszeruję do kuchni gdzie zastaję totalny rozgardiasz, zapewne jeszcze po
kolacji, a może nawet obiedzie. Ignoruję go i ruszam do ekspresu zaparzyć sobie
kaff.
–
Uważajcie – krzyczę, gdy widzę jak Luke goni Leie po kuchni, a za nimi lecą
dwie zabawki.
Padmé
mnie zabije.
Odpinam
miecz świetlny i kładę go na blacie stołu, a sam siadam na krześle i biorę łyka
kafu. Obserwuję jak bliźniaki biegają wokół i próbuję dogonić się nawzajem.
Jestem
szczęśliwy. Mam rodzinę. Pierwszy raz odkąd moja matka odeszła mogę powiedzieć,
że mam rodzinę. Może nie jest idealna, ale jest. Mam kochane dzieci i żonę.
Mimo, że jestem Jedi. Łamię wszystkie zasady, ale kto mi zabroni? Ja już dawno
przestałem nim być. Ja jestem Wybrańcem.
–
Uuuu... – Słyszę i widzę oparte na stole dwie małe główki. – A co to? – pyta
Luke i przyciąga Mocą moją broń. Cwany jesteś!
–
Coś co nie jest dla dzieci – informuje, ale bliźniaki zaczynają z
zaciekawieniem obserwować mój miecz.
Widzę
jak jedno próbuje zajrzeć do środka przez wylot wiązki światła. Zaczynam
panikować.
–
Luke, oddaj mi to – mówię zdenerwowany, jednak mój syn kręci przecząco głową i
zaczyna szukać włącznika.
Skupiam
się na Mocy i podnoszę dzieciaki do góry, jednocześnie sprawiając, że miecz
spada na podłogę. Uśmiecham się chytrze i przyciągam broń, a następnie odkładam
dzieci na ziemię.
–
Kto ma ochotę pójść spać? – zadaje pytanie.
Luke
i Leia ruszają biegiem w stronę swojego pokoju. Gratuluję sobie w duchu i
podążam za nimi.
Wchodzę
do średnich rozmiarów pokoju, a bliźniaki leżą grzecznie w łóżeczkach. Co za dyscyplina!
Już
mam zamiar zgasić światło, tak jak uczono mnie w Świątyni, jednak przypominam
sobie jak moja mama kładła mnie spać. Zawsze całowała mnie, przytulała,
okrywała kocem. Była wtedy taka delikatna. Zapomniałem o tym już po tygodniu
treningu. Nie miałem prawa tego pamiętać.
Zabliźniona
rana w moim sercu otwiera się na nowo, a do moich oczu napływają łzy. Szybko je
jednak przełykam je i podchodzę najpierw do Lei. Składam na czole delikatny
pocałunek i poprawiam jej kołdrę. To samo robię z Lukiem.
–
Dobranoc – mówię i gaszę światło.
Stoję
jeszcze chwilę i obserwuje je. Robi mi się ciepło na sercu. Jednym przyciskiem
sprawiam, że drzwi delikatnie się zasuwają, a sam wracam do kuchni.
Rzucam
okiem na moje niedopite kafu, ale ignoruję to ruszam dalej. Kieruję się prosto
do gabinetu Padmé. Ponownie otwieram bezceremonialnie drzwi i Mocą wytrącam
mojej żonie kolejny plik kartek.
Podchodzę
do niej, podczas gdy próbuje zorientować się co się stało. Podnoszę ją za
łokcie i po prostu wbijam się w jej usta.
Czuję,
że mimo zaskoczenia, oddaje pocałunek. Po chwili odrywamy się od siebie i
patrzę jej prosto w oczy, w których się zakochałem. Uśmiecham się delikatnie, a
ona odpowiada mi tym samym. Schodzę z pocałunkami na jej szyje.
–
Luke i Leia śpią? – pyta, a ja między pocałunkami potakuję. – Tak bardzo za
tobą tęskniłam – dodaje, a ja zamykam jej usta pocałunkiem.
–
Ja też – szepczę prosto w jej usta, kiedy się od siebie odrywamy.
Padmé
chwyta w ręce moją twarz i delikatnie się uśmiecham.
–
Mimo, że zrobiłeś się straszliwą zrzędą, nadal cię kocham, Annie – mówi i
głaszcze mnie po policzku.
–
A ja, mimo że panicznie boisz się kolejnej wojny i ciągle sprawdzasz wszystko,
nie przestałem cię kochać, Padmé. Nawet nie miałem chwili zawahania – informuję
ją i składam na jej ustach kolejny, delikatny pocałunek.
~***~
Happy Star Wars Day!
Emily oraz Facebook uświadomili
mnie, że zbliża się Star Wars Day, więc ja spięłam tyłek i napisałam to coś
wyżej. W żaden sposób nie wpływa to na moją historię, miało ty być po prostu
szczęśliwa rodzina Skywalkerów. No i fanie. I miał być jeszcze jeden fragment, ale sprawdzian z geografii uniemożliwił mi to.
Mój uczeń podrzucił mi ten pomysł, a
ja coś napisałam. Mam nadzieję, że się podobał one-shot. Oczywiście, nie ma tak
dobrze i w piątek rozdział nie pojawi się. Taka złośliwa jestem.
Od tego momentu postaram się, aby
rozdziały pojawiały się regularnie, ale nic nie gwarantuje. W szkole ma
spinanie tyłka. Więc pozdrawiam.
Mama zmusiła mnie do niezakładania
Conversów tylko balerinki, nadal czekam na moje Roshe One Oreo, a tutaj
powrócił maj. Jako ciekawostkę mogę Wam powiedzieć, że TFA miało mieć premierę,
jak wszystkie części w maju, ale Disney znalazł biznes, bo w Święta zarobił na
tym więcej. Można? Można.
Dzisiaj na tyle, moi drodzy!
May
the Force 4th be with
You!
And
Revenge of 5th!
White Angel
Moje!
OdpowiedzUsuńHey hop!
UsuńPrzybywam, tralalala...
Ha, ha, ha, pierwsza!
Roshe One Oreo, one są piękne ♡ ja na moje białe Air Maxy czekałam ponad 2 tygodnie, ale warto było, są super ♡
A gdzie dedyczek? Dla mistrza Twojego Synka? :<
Ehh... Anakin fajny, a najlepiej zapuszkowany, ale cała reszta rodziny be be... Padmè mięka klucha, a Luke i Leia, jedno gorsze od drugiego... Annie jednak nadrabia ♡
To było super! Ja na dzień SW może opublikuję bloga, chociaż wątpię bym zdążyła... Zresztą Ty wszystko wiesz, jesteś na bieżąco z moimi poczynaniami, ciekawskie jajo ♡
Tralalalala...
No więc co mogę napisać?
NMBZT! Sith'ari ;*
Wreszcie ktoś kto nie jest fanem Luke i Lei! Wreszcie.
UsuńHmmm potem skomentuję c:
OdpowiedzUsuńFilmik mnie rozwalił xD Jar Jar... serio? Chcę więcej takich ^^ one-shot też genialny. Lukuś naj 💙💙💙💙💙💙💙💙💙💙 nooooooooo hamulcowe przód i tył i przód i tył ... to nie ja tylko autokorekta. Tatusiu jesteś wielka aaa! Haahhahaha. Ni3 chce mi się komentować. Do następnego, Synek :*
UsuńMnie też za pierwszym razem rozwalił 😂
UsuńJa wiem Synku... Luke specjalnie dla ciebie ❤
Tatuś ❤
Luke❤❤❤❤❤💙💙💙💙💙❤❤❤❤❤💙💙💙❤❤❤❤❤💙💙💙💙💙❤❤❤❤❤❤💙💙💙❤❤ dziękuję Tatusiu!!!
UsuńCiota tu wróci! :P
OdpowiedzUsuńOkej... wracam!
UsuńWiem, że jestem wspaniała, mój mistrzuniu :* (Oczywiście nie tak jak Ty... xd)
Mówiłam Ci, że One-Shot genialny? Chyba tak. :P
Tak mi się on podoba! :D
A! Szablonik! Cudoooooooooooooooooooooooooooooooooo (chcę przedłużyć komentarz, hehe. :P) ! Nie można wzroku oderwać. *.*
Sialala... Jak to śpiewasz, mój mistrzu. (A może bracie? W końcu jestem wujkiem Madzi... A nie wiem! :D)
Czekam z niecierpliwością nn! :P
NMBZT! Ciota :*
Fajne fajne =) Annie, zrób coś tymi bachorami... Jak ja ich nie lubię :< Padme, nie miałaś kogo rodzić?!
OdpowiedzUsuńAnakin taki romantyk i wy gy ly
One Shot fajny, znajdzie się kilka literówek, ale to literówki, więc cii.
NMBZT
Nikt nic nie widział 🙈
UsuńCzemuuu?! Nikt Ni3 lubi Luke'a...
UsuńHa! Mam dwa błędy, ale z powodu dnia StarWars nie bd ci ich pisać.
OdpowiedzUsuńWitam, witam, tak po za tym. Szczerze?? Ja też nie jestem zbytnią fanką tych małych rozwydrzonych bachorów. Dobra, dobra, co ja jeszcze... a! a! no tak! zapraszam serdecznie do mnie, również na One-Shota!: zapomnij-zyjdalej.blogspot.com
NMBZT!
Kurde, a ja miałam nadzieję, że wszyscy się ucieszą
UsuńDaaaaaaaw jakie słodkie! Tyle cukru,że o mój Boże! Błędów jakoś wyjątkowo nie widzę, brawo! Coś jeszcze napisać? Meh,nope,geo wzywa xd
OdpowiedzUsuńMt4BWY!
Sonia
Miało być słodko. Jest? Jest
UsuńOjejku jak cudownie przeczytać takiego oneshota. :) *przeczytałam go parę dni temu(?), ale nie zdążyłam napisać komentarza*
OdpowiedzUsuńRównież jestem zdania, że było niezwykle słodko. Dowaliłaś cukru, lukru i kolorowej posypki i czego się tylko jeszcze dało O.o
Prasiam, że tak krótko, ale mam tyle na głowie. :( Pozdrawiam i lecę sprawdzić Twojego drugiego blogaska. :*
Ooo... Dziękuję. Miło mi.
Usuń