Ciemność nie zawsze oznacza zło,
a światło nie zawsze niesie za sobą dobro.
~ Kristin Cast
{music}
Dla Sue i mojego Synka. Uwielbiam Was, dziewczyny.
I dla wszystkich innych, z którymi piszę.
Dla Sue i mojego Synka. Uwielbiam Was, dziewczyny.
I dla wszystkich innych, z którymi piszę.
Podążam
za Rexem. Idziemy szybkim krokiem w kierunku drzwi wyjściowych, przy których
widzę niewyraźną postać Roxy i Fivesa. Stoją przy oknie i obserwują coś.
–
Co się dzieje, Rex? – zadaję pytanie i nerwowo drapię się po karku.
–
Sam spójrz, sir – mówi i przesuwa się na bok, a wraz z nim Fives.
Wyglądam
delikatnie przez okno. Pod motelem gromadzą się grupy uzbrojonych ludzi z
rękami pełnymi broni. Na ramionach mają znak, ten sam który nosi ludzie z
Vandexu kiedy nas zaatakowali.
–
Znaleźli nas – rzucam i instynktownie łapię za miecz świetlny.
–
Mistrzu, co my teraz robimy? – pyta Roxy i patrzy na mnie wystraszonymi,
wielkimi, brązowymi oczyma.
Chowam
twarz w dłoniach i głośno wzdycham. Zbieram szybko wszystkie fakty. Vandex.
Uzbrojenie. Pod naszym motelem. Podnoszę głowę i uśmiecham się delikatnie.
–
Będziemy walczyć – stwierdzam. – Musimy obmyślić plan działania. Żywcem nas nie
wezmą.
Rzucam
ostatnie spojrzenie w kierunku grupy ludzi. Obracam się na pięcie i ruszam w
stronę mojego pokoju. Pozostali idą w mojej ślady. Wchodzę do mojego
niewielkiego pokoju i usadawiam się na materacu.
–
Generale, jaki jest plan? – Głos Fivesa przerywa ciszę, a jego słowa zaczynają
wisieć w powietrzu.
Przymykam
delikatnie oczy i głośno wzdycham. To nie będzie zwykła bitwa. Tu chodzi o
nasze być, albo nie być.
–
Nasze posiłki przybędą najwcześniej jutro. Do tego momentu wezmą nas – zaczyna
panikować Roxy.
Jej
głos staje się bardzo wysoki, a w oczach widzę strach.
„Nie ma emocji - jest spokój”.
–
Jak dużo macie amunicji? – zadaję pytanie i patrzę na nich wyczekującym
wzrokiem.
–
Nie za dużo, ale powinno wystarczyć na dłuższą walkę – informuje mnie Rex.
–
W takim razie wy macie blastery, a my z Roxy miecze. Tym nie da się pokonać
tylu uzbrojonych ludzi. Chyba, że weźmiemy ich podstępem.
Wzrok
wszystkich ląduje na mnie. Oczekują, aż zaprezentuję swój genialny plan.
–
Jeśli wzięlibyśmy ich od tyłu, wykorzystalibyśmy moment zakończenia. – Drapię
się po brodzie. – Zaczęlibyście do nich strzelać, a my odbijać ich strzały z
blasterów. Przełamiemy wtedy cały tył.
–
A co dalej? – pyta Roxy.
–
Dalej się zobaczy. – Uśmiecham się krzywo.
~***~
Zanurzam
się powoli w Mocy. Opatula mnie niczym ciepły koc, którym mama zawsze okrywała
mnie w chłodne noce na Tatooine, zanim trafiłem do Świątyni. Tam nikt nie
przejmował się czy jest mi zimno lub czuję się samotny. Tam byłem adeptem, który
został przyjęty w wieku dziesięciu lat.
Nagle
przed oczami pojawiają mi się różne obrazy mieszające się. Nie potrafię
odróżnić żadnego wyraźnego. W uszach zaczyna mi huczeć. I nagle już nic nie
widzę.
W ręku trzymam zapalony miecz
świetlnym, który rozjaśnia mrok wokół mnie. Kieruję się w stronę głównego
wejścia do Świątyni Jedi. Słyszę jak za mną kroczy cała masa żołnierzy. Ich
równomierny odgłos kroków uspokaja mnie.
Czuję jak wiatr zrzuca z mojej
głowy kaptur i zaczyna rozwiewać moje włosy.
Wkraczamy do plątaniny kolumn, ale
ja w nich nie błądzę. Znam to miejsce za dobrze. Mocą otwieram drzwi, za
którymi widzę kilkoro dzieci.
– Strzelajcie do wszystkich –
informuję i ruszam się biegiem, wspomaganym Mocą.
Gdy dopadam pierwszego adepta nie
ma szans z klingą mojego miecza. Pcham ostrze prosto w jego klatkę piersiową,
aż wyjdzie po drugiej stronie.
Pozostałe dzieci zaczynają
panikować. Rozbiegają się na wszystkie strony, ale klony zaczynają wysyłać w
ich stronę salwę laserowych pocisków, po których padają jak muchy.
Uśmiecham się na ten widok. Mój
mistrz będzie ze mnie dumny. Gaszę miecz świetlny.
„Dzięki sile, osiągam potęgę.”
Ruszam w stronę schodów. Poprzednie
klony, które tu wkroczyły spisały się fantastycznie. Moja droga usłana jest
ciałami marnych Jedi.
„Dzięki potędze, osiągam
zwycięstwo.”
Wbiegam po schodach. Gdy docieram
na kolejne piętro jest już tutaj pełno zwłok adeptów oraz parę żołnierzy kręconych
się wokół i zabijających niedobitki.
Ruszam dalej w górę. Interesuje
mnie jeden pokój. Sala, w której odbywają się spotkania Rady Jedi. Tak musieli
ukryć się najsilniejsi.
„Dzięki pasji, osiągam siłę.”
Biegnę dalej wspomagany przez Moc.
Docieram do metalowych drzwi odgradzających mnie od pomieszczenia. Jednym
gestem otwieram je i wchodzę do środka. Nagle ląduje na mnie mnóstwo par oczu.
– Mistrzu Skywalker! – piszczy
radośnie jeden z chłopców. – Oni zabili wszystkich.
Uśmiecham się krzywo i zapalam
miecz świetlny. Opuszczam mentalnie drzwi i wzmacniam moje połączenie z Mocą.
Robię skok i przeszywam serce chłopaka. Nie słyszę ich pisków, jestem zbyt
skupiony na celu.
Nikt nie podejmuje ze mną walki.
Wiedzą, że nie mają szans. To i tak ja zwyciężę. Wszyscy padają. Gdy otacza
mnie mnóstwo ciał otrząsam się z transu.
– Tatusiu. – Dochodzi mnie cichy
szept.
Obracam się wokół i widzę ślicznego
blondynka z intensywnie niebieskimi oczami. Patrzy na mnie wystraszonym
wzrokiem.
– Boję się. Czemu to robiłeś? – pyta.
Otwieram
gwałtownie oczy. Cienka stróżka potu płynie po mojej twarzy. Mój oddech jest
nierówny i cały drżę.
W
wizji wymordowałem całą Świątynie Jedi. To nie może być prawda. Tylko moja
wyobraźnia płata mi figle.
Pocieram
szorstką ręką po twarzy i wstaję z zimnej podłogi. Biorę głęboki wdech i
wychodzę z pomieszczenia.
–
Jesteście gotowi? – pytam, a moi towarzysze potakują twierdząco głowami. – Czas
ruszać.
~***~
Daje
dyskretny znak ręką. Klony zaczynają wypuszczać mnóstwo laserowych pocisków,
które świszczą w powietrzu. Grupa ludzi ze zdziwieniem obraca się, a po
krótkiej chwili padają martwi na ziemię.
Zapalam
miecz świetlny i zaczynam odbijać serię pocisków wysyłaną w naszą stronę. Roxy
idzie w mojej ślady.
Udaje
wykorzystać nam się element zaskoczenia, ponieważ cała tylna linia obrony leży
martwa. Teoretycznie powinniśmy pozbyć się najmocniejszych.
Kolejna
grupa osób zaczyna do nas strzelać, ale ja celnie odbijam pociski. Kątem oka
widzę, że mimo to jeden strzał trafia w ramię Roxy. Upuszcza miecz świetlny,
który gaśnie, i osuwa się na ziemię trzymając się za obolałe miejsce.
Kiwam
głową na Rexa i Fivesa, abyśmy ruszyli do przodu. Cały czas udaje nam się
pozbywać kolejnych ludzi, jednak wiemy, że Vandex nie jest łatwym
przeciwnikiem.
Nagle
tuż obok głowy śwista mi wiązka lasera. Ktoś musiał zacząć strzelać z boku. Słyszę
głośny syk bólu i huk spadania na ziemię. Obracam szybko głowę i widzę Fivesa z
dwoma dziurami, w zbroi, na ramieniu.
Odwracam
wzrok i zanurzam się mocniej w Mocy. Biorę głęboki wdech i koncentruję się na
celu. Przede mną pozostała grupa zaledwie pięciu osób. Jestem w stanie ich
zabić.
Ruszam
biegiem w ich kierunku, a oni zasypują mnie salwą pocisków. Omijam je zręcznie.
Gdy dopadam pierwszego mężczyznę i przeszywam go od tyłu mieczem, jednocześnie używając
jej jako tarczy. Kilka pocisków trafia w niego, a ja robię salto w powietrzu.
Ląduję
za dwójką kobiet i zanim zdążą się zorientować,
robię zamach i ucinam im głowy. Toczą się kilka metrów, a ja przygotowuję się
do pojedynku z pozostałymi mężczyznami.
Mierzą
w moją stronę bronią. Przeskakuję sprawnie między pociskami. Dobiegam do
pierwszego i przyciągam Mocą jego blaster. Dzięki temu ma odsłoniętą klatkę
piersiową, a ja mogę wbić w nią miecz.
Ryzykuję
rzuceniem szybkiego spojrzenie do tyłu. Rex nadal jakoś się trzyma, ale
niespodziewanie ktoś posyła w jego stronę serię pocisków od tyłu i tafia go w
łydkę oraz ramię. Obada na kolana, a następnie na plecy.
Uświadamiam
sobie, że zostałem sam, otoczony mnóstwem uzbrojonych osób, przystosowanych po
pojmania Jedi. Nie mam zamiaru jednak się poddawać.
Mocą
sprawiam, że pistolet człowieka za mną sam strzela prosto w jego serce. Następnie
obracam się w stronę pozostałych osób. A potem widzę już tylko ciemność.
~***~
Wróciłam!
Nikt nie tęsknił.
Dziękuję
za ponad 7000 tysięcy. To jest nieprawdopodobne! Dziękuję! Również za szablon, jak widać jest nowy!
Teraz
czas do notki i moich głupot. Moje Roshe Rune Oreo przyszły, a zapomniałam iść
na pocztę. Jutro rano! Będę płakać.
Ogłoszenia
z serii szkoła: Obecnie (do 17-20 czerwca) będę pojawiać się rzadko. Wiecie poprawy,
sprawdziany, oceny roczne i te sprawy. A zależy mi na dobrych, więc rzadziej
będę się tutaj pojawiać. Nie gwarantuje rozdziałów co tydzień, ani nic takiego.
Generalnie przez to wena sobie poszła i w ogóle.
Mam
depresje. Życie jest złe. Jest za ciepło jak dla mnie. Za ciepło! Ja chce z powrotem
mróz, śnieg i te sprawy.
Przypomniałam
sobie co miało być w 14, więc może ją napiszę. Albo nie! Obejrzę film <3 Tak
dawno tego nie robiłam.
Chce
mi się płakać.
May the Force
be with You!
White Angel
Zajmuję! Pierwsza! :P
OdpowiedzUsuńJestem zwycięzcą! Haha!
UsuńA więc... przydreptałam tutaj!
Po trzech dniach... Truudno!
Chyba to nic złego. :P
Ja wiem, że jestem wspaniała. Nikt nie zaprzeczy.
Rozdzialik... Jest fantastyczny. C;
Tam jest Luke! Nie lubię go.
Nieładnie zabijać dzieci! Anakinie, wstydź sie.
Ten komentarz jest troszkę bezsensowny, ale tak troszeczke. xD
Czekam z wielką niecierpliwością nn!
NMBZT! Ciota :*
Tak tylko troszeczkę
UsuńBłąąd! Nie może się chwycić za miecz świetlny,chyba,że w innym znaczeniu :P Alw tak to ogólnie mi się podoba. Trzyma się kupy,jest logicznie... Ludzie naucz mnie ktoś pisać opisy walk,pls! Ech...
OdpowiedzUsuńUuu Ani znowu ma wizjeeeeee... Yaaay! Tylko skąd tam Lu do cholery xd doobra ja tam nic nwm...
NMBZT!
Sonia
Problem w tym, że nie wiem jak inaczej to określić xD
UsuńOpisy walki, powiadasz? Polecam wpisać w Google i próbować, bo inaczej nic nie wychodzi (przynajmniej mi)
Depresja? Takiej jak ja dzisiaj nie miałaś (Sue i Sonia potwierdzą, zresztą sama mi pomagałaś xd) ale rozdziela super. Okropnie wzruszający moment z Lukiem. Biedny Annie ma związek! To ciekawe strona! Łaaaa... złe Moce!
OdpowiedzUsuńAha. No i w ogóle: TATUŚ WRÓCIŁ! Ja bardzo tęskniłam. A Sue nie chciała dać mi Ciebie! W telefonie. No ale nie gniewam się na nią bo jest Wujeczkiem kochanym ^^
Ooho... ja nr mam weny. Sorry ale jestem padnięta.
NMBZT!
Synek :**************** ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
Wiesz czemu nie chciałam? Może pamiętasz jak zapchałaś mi telefon 100 zdjęciami i napisałaś w przypomnieniach ,,zrobić (…)'' Hmm? xD Teraz się boję.
UsuńJa mam życiową depresje... Generalnie pisanie do Was na przerwach jest interesujące xD
UsuńNie no bardzo. Ja fonie Sue po korytarzu z wrzaskiem : "ODDAJ! DAJ MI ANGEL!" itp. XD
Usuń😂😂😂 Kurde, nie znam was
UsuńTo dziwne. Bo ja Cię znam. Może nie aż tak bardzo ale... XD
UsuńAle zawsze coś xD <3<3<3
UsuńNie tylko po korytarzach, jeszcze wtedy na huśtawce, Madzia. ;)
UsuńAha. Chęć zabicia
UsuńMam z tego nagranie xD
UsuńJeszcze czeka zagłada Sue.
UsuńNie!
UsuńWitam, witam.
OdpowiedzUsuńPowiem tylko, że zgadzam się z tb jeśli chodzi o zimę. O wiele bardziej wolę zime niż lato i wiosnę.
Jeśli chodzi o rozdział to bardzo fajny.
Niech Moc Będzie z Tobą!
Zimo wracaj!
Usuń