Ciemność jest szczodra, jest cierpliwa i zawsze zwycięża,
ale w samym sercu jej siły leży jej słabość:
wystarczy jedna, jedyna świeca, by ją pokonać.
Miłość jest czymś więcej niż świecą.
Miłość potrafi zapalić gwiazdy.
~ Matthew Woodring Stover
–
Cholera, Roxy, mam coś – mówię, gdy wchodzę do obszernej biblioteki.
Wzrok
wszystkich zgromadzonych ląduje na mnie, ale nikt się nie odzywa. Czyżbym był
owiany, aż taką legendą?
–
Cii... – Przykłada palec do ust. – Co chciałeś? – pyta cicho i klepie miejsce
obok siebie.
Podchodzę
do miękkiego krzesła i opadam na nie z ulgą.
–
Znalazłem coś bardzo ciekawego w dokumentach Luminary. Coś, o czym jeszcze nie
słyszałem – szepcze i pokazuję jej linijki tekstu na datapadzie.
–
Z resztek obudowy bomb można stworzyć
znak stowarzyszenia niefunkcjonującego w Archiwum Jedi – cytuje.
–
Tak. Dalej wspomniane jest, że Luminara miała zamiar wyruszyć na poszukiwania.
A potem zniknęła. Ten fragment pochodzi sprzed dwóch tygodni – stwierdzam fakt
najciszej jak potrafię i rozglądam się wokół.
–
Myślisz, że... – Zanim kończy wypowiedź, ja kiwam głową. – Czyli mistrzyni
Unduli przeprowadziła śledztwo i doszła do tego, a my nie będziemy wątpić w jej
kompetencje i ruszymy na poszukiwania? – kontynuuje.
Posyłam
jej ciepły uśmiech i Mocą zamykam książkę leżącą przed szatynką.
–
Ale jesteś pewien? Mistrzyni mogła się mylić lub tylko mieć takie podejrzenia.
–
Darzę Luminarę dużym zaufaniem. Wątpię, aby kłamała w raporcie – mówię i czytam
ponownie dokument.
–
A jeśli? – Podnosi jedną brew do góry.
–
A jeśli kłamała, to dowiemy się czemu – ucinam naszą konwersację.
~***~
– W tym wypadku nie mogę się z tobą zgodzić,
mistrzu Yoda. Atak od przodu nie jest możliwy. Wojska wroga nas zgniotą –
komentuję zaprezentowaną taktykę.
–
W takim razie co proponujesz, mistrzu Skywalker? – Hologram Plo Koona poruszył
się.
–
Armia Separatystów ma przewagę, ale gdybyście wspięli się na tamtą górę. –
Wskazuję wzniesienie terenu na mapie. – Mielibyście szansę się bronić, aż do
przybycia posiłków admirała Tarkina – mówię.
–
Alternatywy nie widzę innej. Plan ten zrealizować musimy – kończy Yoda, a
hologramy znikają.
–
Mistrzu Yoda – zaczynam, gdy zielonoskóry zaczyna odchodzić. – Czy mogę
wylecieć razem z padawanem Blanc? Znaleźliśmy pewien niesprawdzony trop w
dokumentach mistrzyni Unduli i chcielibyśmy go sprawdzić.
–
Lecieć możecie. Uważajcie na siebie tylko. Nie możemy stracić Jedi kolejnych. –
Stuka laską o podłogę. – Moc niech będzie z wami. Zawsze.
–
I z tobą, mistrzu – stwierdzam.
~***~
–
Rex, potrzebuję dwóch ludzi! – krzyczę wchodząc do hangaru pełnego klonów.
Mój
przyjaciel podchodzi do mnie, mijając swoich braci i klepiąc ich pokrzepiająco
po ramionach.
–
Do usług, sir. – Wykrzywia usta w uśmiechu.
–
Kogo proponujesz? – zadaje pytanie i zakładam ręce na piersi.
–
Cały 501 Legion jest do twoich usług, sir. – On sobie ze mnie jawnie kpi!
–
W takim razie ty, Rex, idziesz ze mną i Fives – rzucam i wychodzę z hangaru.
Powietrze
na Coruscant jak zwykle jest ciężkie. Wokół mnie świeci mnóstwo neonów, a za
bramą przechodzi mnóstwo przechodniów.
Dumnym
krokiem ruszam przed siebie. Mijam żelazną konstrukcję i wtapiam się w tłum.
Zarzucam kaptur i idę w bliżej nieznanym kierunku.
Nagle
mija mnie znajoma postać. Lekceważę to, póki nie połączę faktów. To ona.
Rzucam
się biegiem, mimo nadal bolących i nie do końca rozruszanych kończyn. Ludzie
oraz inne rasy zagradzają mi przejście, ale ja nie spuszczam jej z oczu. Gdy
jestem wystarczająco blisko, blokuję jej ruch za pomocą Mocy. To ja jestem nią
silniejszy.
–
Kogo tu przywiało – drwię na jej uchem i wykrzywiam usta w coś na kształt
uśmiechu. – Asajj Ventress. Liczyłem na milsze powitanie. Szczególnie gdy
zapłaciłem ci tyle kredytek.
–
Skywalker – syczy i próbuje użyć Mocy, aby się wyswobodzić.
–
Masz ochotę coś zjeść? – proponuję kpiąco.
~***~
Twi’lekanka
ubrana w obcisły strój stawia przed Ventress ciepły posiłek. Rzuca w moją
stronę zalotne spojrzenie. Prycham cicho.
–
A ty, skarbie, masz jakieś szczególne życzenia. – Jej próba bycia seksowną w
moich oczach wygląda przezabawnie.
–
Nie, nie mam – stwierdzam, a ona nadal nie odchodzi.
–
Jesteś tego pewien? – zadaje pytanie, a ja omal nie wybucham śmiechem.
–
Tak, jestem pewien. A teraz, dziękuję. – Zbywam ją, jakby była kolejną kobietą
śliniącą się do mnie. Problem w tym, że jest.
Momentami
zastanawiam się gdzie podziały się przyzwoite kobiety na tym świecie.
Wszystkie, które spotykam poza Senatem i polem bitwy, zachowują się tak jakby
tylko dobra zabawa miała dla nich znaczenie. Albo to ja obracam się w takim towarzyskie.
Twi’lekanka
odchodzi zrezygnowana, a Asajj patrzy na mnie kpiącym wzrokiem.
–
Widzę, że to nie twoja pierwsza taka propozycja.
–
I nie ostatnia – stwierdzam i splatam ze sobą palce. – A teraz gadaj co wiesz –
syczę.
–
Dałbyś mi zjeść – rzuca kąśliwą uwagę.
–
To ja płacę za twój obiad, więc siedź cicho. Co wiesz o Ahsoce?
–
Zastanówmy się. Jest wrażliwa na Moc, była twoim padawanem... Nie wiem czy coś
jeszcze mam ci powiedzieć – żartuje, a ja zaciskam pięści tak mocno, że aż knykcie
mi blendą.
–
Mów! – Uderzam pięścią o stół.
Zwracam
wzrok wszystkich na moją osobę.
–
Zajmijcie się swoimi sprawami – mówię groźnie, a pozostali wykonują moje
polecenie.
–
Okej, nie wiedziałam, że Wybraniec jest aż taki nerwowy – kpi. – Byłam na
wszystkich planetach na Zewnętrznych Rubieżach i tam jej nie znalazłam. Więc
jest, albo w środkowej części Galaktyki, albo gdzieś z Separatystami.
–
Więc szukaj jej dalej!
–
Problem w tym, że kredytki mi się skończyły – jęczy i bierze duży kęs.
–
Ile chcesz? – rzucam i chowam dłoń do kieszeni.
–
Trzydzieści pięć tysięcy – stwierdza bez skrępowania.
–
Za to można kupić armie! – Moje złość bierze górę. – Albo małą flotę statków!
–
Informacje kosztują. Szczególnie gdy pytasz o Jedi. – Na jej twarzy ląduje
krzywy uśmiech.
–
Dostaniesz czterdzieści tysięcy i ani kredytki więcej – mówię i zamaczam usta w
jej napoju.
~***~
–
Trzy standardowe minuty i dwadzieścia cztery standardowe sekundy spóźnienia! –
krzyczę, gdy Roxy wbiega na niewielkie lądowisko przy Świątyni Jedi.
–
Widzę, że przejąłeś nawyki Obi-Wana –
rzuca dysząc.
–
Możliwe. Za karę robisz dwa razy odległość między głównym wejściem, a
lądowiskiem – stwierdzam.
–
Ale! – protestuje, a ja uciszam ją gestem ręki.
–
Zaraz się rozmnożą i z dwóch zrobi się osiem – mówię, a szatyna zaczyna bieg.
Razem
z Rexem i Fives’em śmiejemy się gdy nieudolnie próbuje biec w długiej szacie,
plączącej się jej między nogami.
–
Pokazał jej pan, generale – stwierdza Fives, a ja uśmiecham się pod nosem.
Go
głowy przychodzi mi pewna taktyka motywacyjno-wysiłkowa. Przynamniej tak to
sobie wmówię, żeby nie mieć poczucia winy
–
Nie macie ochoty dopingować dziewczyny? – pytam, a oni patrzą się na mnie
zdziwionym wzrokiem. – Zrobimy wyścig. Gdy obiegnie tutaj, ruszycie równocześnie
i ten, który dobiegnie pierwszy, dostanie ode mnie cztery kolejki, kiedy wrócimy
na Coruscant – streszczam mój pomysł, a na horyzoncie pojawia się postać Roxy.
Żołnierze
patrzą po sobie.
–
Okej. Bez hełmów i broni – rzuca Rex i oboje szykują się do startu.
Kiedy
szatynka dobiega i zrzuca płaszcz, oni ruszają przed siebie. W duchu gratuluje
sobie pomysłowości i zaczynam podrzucać Mocą leżące obok hełmy.
~***~
Chciałbym zadedykować ten rozdział:
Magdzie i gorąco jej podziękować za zainspirowanie mnie i parę pomysłów oraz
Pysiowatej, z którą stworzyłyśmy nasz Katalog i jestem z
niego strasznie dumna. Dziękuję Wam!
Tego rozdziału w ogóle miało nie
być, ale okazało się, że umiem do sprawdzianu z biologii (który piszę jako
zaległość od dawna, ale pani nie potrafi się zebrać) i matematyki, więc się
ogarnęłam i skończyłam to co macie powyżej. Także magia, Moc, Anakin, cokolwiek
mnie zmusiło. I przepraszam za brak w piątek, ale byłam całkiem wypompowana, a
w sobotę byłam u lekarza na badaniach, a potem musiałam czytać „Hobbita”
Czas napisać coś o rozdziale, co
nie? Mam pomysł, który wpadł mi do głowy w piątek po 23, gdy pisałam z Magdą i
zapisałam go szybko i jest! *dumna*
Dobrze wiecie, że przepraszam za błędy
Dzisiaj na tyle. Nie martwcie się,
w piątek pojawi się rozdział, a teraz chciałbym życzyć powodzenia wszystkim,
którzy będą pisać egzaminy gimnazjalne, bo zostały dwa tygodnie, więc
powodzenia w przygotowaniach xD
Dzisiaj na tyle.
May
the Force be with You!
White
Angel
P.S. Zapraszam do zgłaszania blogów
do Katalogu “Między
Planetami”
Ha! Pierwsza!
OdpowiedzUsuńJej!
Ja we wtorek piszę test :(
Dobra rozdział ODLOTOWY! Mimo, że mało się działo, ale jest gites.
Wyłapałam jedną literówkę, ale nie bd ci jej wypominać ��
No. Czekam na nexta!
NMBZT!
Piszący egzamin szóstoklasisty wylecieli mi z głowy!
UsuńZ całego serca życzę Wam powodzenia, nie stresujecie się i niech Moc będzie z Wami!
No hej.
OdpowiedzUsuńDzięki za dedykację w takim rozdziale xd. Nie wiem do końca, jak ja znalazłam tą wenę; ) dobra, nieważne. Ę. Troszkę za mało ę xd a tak poza tym ja nie widziałam błędów. Tak, siedziałyśmy do 23... ale mi się podobało xD
Jeszcze raz wielkie dzięki za dedykowany rozdział i NMBZT!
Ja też nie wiem, ale ważne, że jest 😂
UsuńPiszę ten komentarz w szkole na informatyce! Jej!
OdpowiedzUsuńRozdział super, jak zawsze. Anakin robi się drugim Obi-Wanem. Nie mogę się doczekać odnalezienia Ahsoki i wyruszenia na misje Roxy i Skywalkera.
Czekam nn!
NMBZT!!!
Ładnie to, tak? Informatyka i pan od informatyki to moje jedyne true love 😂😂 *sarkazm jakby ktoś nie pojął*
UsuńObi-Wan i Anakin... Jedyna prawdziwa miłość w SW, więc jeden musi być podobny do drugiego w pewnych sprawach xD
Barriss na informatyce komentujesz? W sumie też mogłam, ale nie chciało mi się logować. :D
OdpowiedzUsuńZła Ventress, ruszaj cztery litery i znajdź Ahsokę! Musisz!
Anakin się wdaje w Obi-Wana. :D No kto by pomyślał. Pewnie się odgrywa na Roxy za to co mu Obi robił.
Też mam Hobbita jako lekturę, ale dopiero na za dwa tygodnie, chyba. Żebyśmy dopiero po teście czytali. A jutro sprawdzian, a ja nie chcę! Nie chcę, nie chcę, nie chcę! Czemu z tego nie można zwać... Dobra, nie będę ci narzekać.
Czekam nn.
NMBZT!
Nie zwiewaj, bo nie jest strasznie xD Ja podeszłam na luzie i napisałam na 95% i 100% xD
UsuńW końcu nie zwiałam. :D Ale było proste.
UsuńMożna? Można
UsuńTy to masz fajnie Hobbit jako lektura po prostu lepiej być nie może(to nie ironia).
UsuńGenialne to z tym wyścigiem. Na serio. Anakin Ahsoki tak nie męczyłeś a May to można?! Stanowczo mówię nie(xd)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny
Skąd wiesz, że nie? Może kazał jej biegać za spóźnienia.
UsuńI chyba chodziło Ci o Roxy xD
Mam się uczyć do egzaminów ale... NIE CHCE MI SIĘ! XD LEPIEJ CZYTAĆ XD No niestety parę literówek odnalazłam, ale kij... po przejechaniu połowy Warszawy umieram xd
OdpowiedzUsuńUhuhuh jaka z naszej Ventress żartownisia... i czk zażądała 35 tys a dostała 50? Wat?! OK, ja się nie czepiam, ja tu tylko sprzątam XDD
Ogólnie rozdział mi się podoba. Jest pomysł, jest moc, jest historia... tiaaa... historia szkolna z moją nauczycielką to zło... eh...
Lece walczyć z wiatrakami czy innymi cosinusami...
NMBZT!
Sonia
Przypomina mi się. Ja przed egzaminami robiłam wszytko, żeby się nie uczyć. A zdałam (chociaż tego się nie da nie zdać, a ci...)
UsuńChciał trzydzieści pięć tysięcy, dostała czterdzieści... Anakin szaleje, chociaż nie wiem skąd on ma pieniądze xD