Ludzie mają wrodzony talent do
wybierania właśnie tego,
co dla nich
najgorsze.
~ J.K. Rowling
~ J.K. Rowling
Wbiegam jak oparzony do sali,
w której czekają na mnie młodzi adepci.
Zdecydowałem się zjeść
śniadanie razem z moją ukochaną i tak to się kończy. Spóźniam się na trening.
- Dzień dobry, mistrzu
Skywalker – mówią równocześnie młodzi.
- Dzień dobry – mruczę w
odpowiedzi i pocieram pięściami o zmęczone oczy.
Wchodzę na środek
przestronnego pomieszczenia i uważnie przyglądam się dzieciom. Stoją w rzędzie
i przypatrują mi się bystrymi oczami. Brakuje tylko jednych. W kolorze morskiej
głębi.
- Gdzie jest Halley? – pytam
się, a młodziki rozglądają się po sobie.
- Nie widzieliśmy jej
dzisiaj, mistrzu – odpowiada Mia, wychodząc przed szereg.
- Mam co do tego złe
przeczucia – szepcę i wyciągam z kieszeni komunikator. – Dobierzcie się w pary
i wykonajcie krótkie sparingi na shoto – rzucam i wychodzę z sali.
- Mistrzu Yoda, słyszysz
mnie? – mówię do komunikatora i czekam na odpowiedź zielonoskórego.
- Pomóc mogę ci w czymś,
młody Skywalkerze? – odpowiada mi jego zachrypnięty głos.
- Brakuje mi jednego adepta.
Halley Belluci. Dzieciaki jej dzisiaj nie widziały – streszczam mój problem i
odwracam się w stronę ćwiczących.
- Teraz wolna jest mistrzyni
Unduli. Dziewczynki poszuka – stwierdza, a następnie słyszę charakterystyczne
pikanie, oznajmiające koniec połączenia.
Wracam do środka, gdzie
młodzi nadal ćwiczą. Podchodzę do okna. Obserwuję panoramę Coruscant. W oddali
widzę budynek Senatu. Gdzieś tam krząta się moja żona. Mimowolnie na myśl o
niej uśmiecham się, a na sercu robi mi się ciepło.
Nagle przez otwarte okno
balkonowe wpada okrągły przedmiot. W pierwszym momencie myślę, że to kamień.
Dopiero gdy zapala się czerwona lampka uświadamiam sobie zagrożenie. Bomba.
- Dzieciaki uciekajcie! - krzyczę
i sam rzucam się do ucieczki.
Po drodze włączam alarm i
biegnę pędem za młodymi. Popycham ich Mocą i gdy dopadamy do wyjścia wypycham
ich na zewnątrz.
- Biegnijcie do innych mistrzów,
ja sprawdzę czy nikt nie został – wrzeszczę i wracam do środka.
W gdzieś z tyłu głowy
odliczam ile zostało do wybuchu bomby. Trzydzieści sekund. Biegnę głównym
korytarzem.
- Pomocy, pomocy! – słyszę
cichutki głosik dochodzący za najbliższych drzwi.
Dwadzieścia sekund.
Zapalam mój miecz świetlny i
wycinam okrągły otwór.
Piętnaście sekund.
Mocą wypycham kawałek metalu.
W na drugim końcu sali stoi dwoje może trzyletnich dzieci przytulonych do
siebie. Skupiam się i zaczynam je przyciągać do siebie Mocą.
Sześć sekund.
Gdy dzieci są poza salą
treningową wypycham je na zewnątrz, aby jak najdalej poleciały na dworze i
wylądowały bezpiecznie.
Dwie sekundy.
Próbuje rzucić się do
ucieczki, ale jestem wycieńczony i wiem, że i tak nie mam szans. Mam nadzieję,
że inni zdążyli.
Jedna sekunda.
Zero sekund.
Wybuch.
Czuję jak ciepło otacza moje
ciało i jak próbuje mną rzucić. W uszach mi dudni, ale dociera do mnie odgłos eksplozji
i głośny pisk z zewnątrz. W Świątyni musiało być mnóstwo bomb.
Towarzyszy mi tylko myśl, że
nie zobaczę już nigdy Padmé. Próbuję resztką sił wysłać jej impuls, mówiący jak
bardzo ją kocham.
Następnie widzę tylko
ciemność.
~***~
Gdy otwieram delikatnie oczy,
oślepia mnie białe światło. Nie wiem gdzie jestem ani dlaczego tu jestem.
Nie mogę się ruszyć.
Przekręcam delikatnie głowę w
prawą stronę i widzę moją żonę piękną jak zawsze. Czyta coś na datapadzie, a
jej twarz wyraża przejęcie.
- Padmé – szepcę
zachrypniętym głosem, ponieważ strasznie ciężko mi mówić.
Szatynka podskakuje na
niewielkim krzesełku i natychmiast podrywa się do góry.
- Annie... – podchodzi do
mnie i głaszcze mnie z czułością po policzku. – Odpoczywaj – dodaje i uśmiecha
się ciepło.
- Co się stało? – pytam
cicho, a jej oczy zachodzą łzami.
- Był wybuch w Świątyni. –
zaczyna i próbuje powstrzymać szloch, a do mnie powoli wracają wspomnienia. –
Uratowałeś dwójkę dzieci, ale sam nie zdążyłeś – przełyka łzy. - Obi-Wan
cię znalazł i uratował, ale leżałeś w śpiączce przez dwa miesiące – kończy ze
smutnym wyrazem twarzy.
- A wygrywamy wojnę? – mówię
starając zdobyć się na głośniejszy ton głosu.
- Odpoczywaj – prosi, a ja
oblizuję suche usta.
- Proszę, powiedz mi – mruczę
i próbuje ruszyć palcami u prawej ręki.
- Nie, Anakinie – stwierdza z
przejęciem. – Separatyści rosną w siłę. W czasie gdy byłeś w śpiączce
przyłączyło się do nich dziesięć kolejnych systemów. Senatorowie przeciwni
wojnie zaczynają znikać, a Jedi są porywani – dodaje rozpaczliwie. – Boję się o
nasze życie. W Senacie jest dość duża grupa senatorów, która chce dać
kanclerzowi władzę bezwzględną, aby zakończył te wojnę – żali się.
Przytuliłbym ją w tym
momencie, ale nie mogę nawet ruszyć ręką. Całe moje ciało pulsuje z bólu.
- Czy Obi-Wan też zaginął? –
pytam, a ona natychmiast kiwa głową. – Dawno? – dodaje w odpowiedzi.
- Jakoś miesiąc temu, podczas
bitwy w systemie Korelia. Razem z nim mistrz Windu. Nikt nie wie co się z nimi
dzieje – odpowiada. – Musisz odpoczywać. Miałeś złamane obie ręce i nogi oraz
kilka żeber. Oraz dość poważne oparzenia na nogach i klatce piersiowej –
streszcza mój stan zdrowia i uśmiecha się delikatnie.
- A Ahsoka? – mówię z
zaciekawieniem, ignorując jej nalegania.
- Nie pokazała się tutaj. W
ogóle się nie odezwała – stwierdza, a mi robi się ciężko na sercu.
- Rada pozwoliła ci tu
siedzieć? – stawiam pytanie, a ona poprawia mi włosy.
- Siedzę tu na prośbę Mistrza
Yody. Stwierdził, że jestem twoją przyjaciółką i byłoby dobrze, żeby ktoś
znajomy ci towarzyszył, a Jedi walczą na wojnie, więc oto jestem – odpowiada i
uśmiecha się szczerze.
- Bałem się, że już nigdy cię
nie zobaczę i nie powiem jak bardzo cię kocham. Kocham cię Padmé – szepcę, a
moja żona delikatnie gładzi mnie po policzku.
- Też cię kocham Annie –
odpowiada i posyła mi uśmiech. – Muszę poinformować Yodę, że się wybudziłeś, a
potem zmykam na posiedzenie w Senacie. Odpoczywaj. Przyjdę jak tylko będę mogła
– kończy i już ma zamiar wyjść, ale zatrzymuje ją swoim głosem.
- Nosisz przy sobie blaster,
tak jak prosiłem? – pytam, a ona potwierdza skinieniem głowy. – Nie ufaj zbyt
mocno kanclerzowi – ostrzegam ją zanim zniknie za drzwiami od mojej sali.
~***~
Budzę się ze snu, gdy do
niewielkiej sali, w której leże wchodzi Yoda.
- Że lepiej się czujesz,
młody Skywalkerze, mam nadzieję – mówi na powitanie mistrz i uśmiecha się w
moim kierunku, a ja w odpowiedzi kiwam głową. – Senator Amidala się tobą
opiekowała, ponieważ żaden Jedi nie mógł – kontynuuje i wskakuje na niewielkie
krzesełko, na którym wcześniej siedziała Padmé. – Bohaterem znowu się stałeś.
Dwóch padawanów uratowałeś. Godny czyn pochwały. – kończy i patrzy na mnie
bystrymi oczami.
- Dziękuję, mistrzu. To był
mój obowiązek – szepnę zachrypniętym głosem i kaszle.
- Obi-Wan zaginął, jak wiesz.
Zniknęła Jedi Rada prawie cała. Pięciu tylko członków zostało, czterech
zginęło, a zaginęło trzech. Poważny problem to dla nas – odpowiada mi.
- Jak mogę ci pomóc, mistrzu?
– pytam się i próbuję podciągnąć się na łóżku, ale jestem zbyt słaby by to
zrobić.
- Ty nie możesz nic zrobić.
Odpoczywać musisz i nabrać sił. Wtedy możemy rozmawiać. Wiedz, że bohaterem w
oczach wielu jesteś. Na zebraniu Senatu ogłosili twoje poświęcenie i wszyscy
chcieli Ci męstwa gratulować, a jednocześnie smutno im było. Teraz nasz wielki
wojownik wrócił, chociaż wojna nikogo wielkim nie czyni. Ty jednak swoją odwagą
wielkim się stałeś i wielkim pozostaniesz. Do Rady Jedi chciałem cię zaprosić i
tytuł mistrza ci nadać – mówi, a ja staram się uśmiechnąć, mimo że twarz boli
mnie straszliwie.
- Bardzo dziękuję, mistrzu
Yodo – mruczę i kiwam głową, a zielonoskóry zeskakuje z krzesła.
- Teraz odpoczywać musisz.
Potem będziesz Galaktykę ratować. Niech Moc będzie z tobą, mistrzu Skywalker –
stwierdza i podchodzi do drzwi.
- I z tobą, Mistrzu –
odpowiadam, a on znika za drzwiami.
Trafiłem do Rady Jedi. Do
ludzi, na których jestem straszliwie wściekły. Ale to ja dopilnuje, aby
historia Ahsoki nie powtórzyła się.
~***~
Od autorki: Hej!
Piszę tę notkę straszliwie długo, przez dziewczyny (tak, o Was mówię)
wiem przepraszam za błędy i inne głupoty w notce.
Co myślicie o wybuchu w Świątyni? Wróciłam do końcówki sezonu 5
i tam znalazłam inspirację.
Jak widzicie wygląd bloga się trochę zmienił, ale za jakiś czas
znowu się zmieni.... Nie mam więcej rozdziałów na zapas, ale
godzina jeszcze wczesna, więc coś napiszę.
Szkoła jest straszna! Ja tam nie chce wracać. Łącze się z wszystkimi,
którym skończyły się ferie...
Przepraszam za wszystkie literówki i inne błędy,
ale dzisiaj już nie mam na nie siły.
I nie odpowiadam za czionkę, która żyje własnym życiem.
May the Force be with You!
P.S. Czy ktoś widział moją wenę?
White Angel
Od autorki: Hej!
Piszę tę notkę straszliwie długo, przez dziewczyny (tak, o Was mówię)
wiem przepraszam za błędy i inne głupoty w notce.
Co myślicie o wybuchu w Świątyni? Wróciłam do końcówki sezonu 5
i tam znalazłam inspirację.
Jak widzicie wygląd bloga się trochę zmienił, ale za jakiś czas
znowu się zmieni.... Nie mam więcej rozdziałów na zapas, ale
godzina jeszcze wczesna, więc coś napiszę.
Szkoła jest straszna! Ja tam nie chce wracać. Łącze się z wszystkimi,
którym skończyły się ferie...
Przepraszam za wszystkie literówki i inne błędy,
ale dzisiaj już nie mam na nie siły.
I nie odpowiadam za czionkę, która żyje własnym życiem.
May the Force be with You!
P.S. Czy ktoś widział moją wenę?
White Angel
Super rozdział! Anakin bohater, ale go nie torturuj! Proszęęęę! Coś czuję, że Republika już się nie podniesie. (Jej! Sithowie górą) Tak bardzo podobają mi się momenty z Padme. Uwielbiam je. Ahsoko wróć, twój mistrz Cię potrzebuje.(Zmiana tematu pierwsza klasa.) Czekam na następne! NMBZT! :)
OdpowiedzUsuńSithowie nigdy nie będą górą.
UsuńJa nie torturuję Anakina. To był mały wypadek przy pracy.
NMBZT
Prawda, że jesteśmy cudowne? To taka fajna zabawa przeszkadzać ludziom pisać. :D
OdpowiedzUsuńJak ty się możesz tak znęcać nad Republiką?
i módl się, żeby tu Madzia nie wpadła, bo jak zobaczy, że Obi-Wan zaginął...
A to tam był ci potrzebny tan fragment z wybuchem. BUM! Dwa miesiące w śpiączce?! Sadystka. Jak ty możesz tak Ankaina męczyć? Przynajmniej trafił do Rady Jedi. To teraz tylko Ahsoka musi wrócić do Zakonu, rozwalą Separatystów i będą się żelki z nieba sypać. Taki mój odpowiednik happyandu.
Rozdział super, a teraz idę dalej zachwycać was moją mądrością. :D Czekam na nexta.
NMBZT!
PS. Moje wena też się gdzieś zagubiła. Pewnie Madzia ukradła wszystkie dostawy. :D
Ja nie wiem kto ukradł wenę, ale wiem, że na pewno ktoś.
UsuńTak ja wyżej. Ja nie torturuję Anakina. On sam rzucił się po te dzieci...
NMBZT
Ja tu byłam. ZZZAAABBBIIIJJJĘĘĘ!!! A Wenę ukradłam za Obi-Wana! Nadszedł czas Z E M S T Y ! ! !
UsuńZemsta prowadzi na Ciemną Stronę. Chwila, czekaj. Ja też się będę mścić za Ahsokę jeśli Angel to zrobi... Więc się mścij! Ale ja ją będę mogła zabić, ok? I oddaj mi moją wenę! Brakuje mi jej. Chlip, chlip.
UsuńDzięki za dedyk. Anakin stał się mistrzem! Mój bohater, jak ja go kocham... Ale co z Ahsoką? Ja chcę więcej Soki... Nie jestem jakąś fanką Anakina i Padme ale u ciebie wyjątkowo ich lubie... NMBZT
OdpowiedzUsuńp.s napisałabym więcej ale nie mogę się skupić bo co chwilę zerkam na wasze wiadomości...
Ty dobrze wiesz co z Ahsoką... Ja pójdę już kopać swój grób... I tak mnie znajdziesz, chociaż mnie nie znajdziesz...
UsuńDziękuję, że polubiłaś Padme i Anakina chociaż u mnie ;)
NMBZT
Tak, jeśli to zrobisz to kop sobie już grób. Ja cię znajdę, powiem Eirze gdzie jesteś i obie cię zabijemy.
UsuńFajny rozdział:)Anakin jest prawdziwym bohaterem i za to go kocham<3 I coś mi się zdaje że szkoła ukradła ci wenę, bo mi już to zrobiła:'(. Ale po za tym rozdział wyszedł ci super:)
OdpowiedzUsuńNMBZT!
Ja nie wiem kto mi ukradł wenę... Nie będę nikogo oskarżać.
UsuńAnakin jest zawsze bohaterem ❤
NMBZT
NIEE!!! Zabiłaś Obi-Wana!!! CZEMU? Będę płakać! A Emi ma rację, trzeba zrobić ci BUM!
OdpowiedzUsuńNMBZT!!!
Czytaj uważnie ;)
UsuńJest napisane :
" - Czy Obi-Wan też ZAGINĄŁ? – pytam, a ona natychmiast kiwa głową. – Dawno? – dodaje w odpowiedzi.
- Jakoś miesiąc temu, podczas bitwy w systemie Korelia."
ZAGINĄŁ a nie ZGINĄŁ. Jedna literka a robi różnicę ;)
NMBZT
Lepiej niech mi Annie bierze dupę w troki i szuka Obiego xddd Nie no dobra, chociaż dwójkę dzieci uratował... Ale to nie zmienia faktu,że ma iść go szukać... Tym razem błędów nie znalazłam. Wreszcie siedzisz w jednym czasie a nie dwóch, brawo xd
OdpowiedzUsuńJa lecę
NMBZT!
Sonia
Dziękuję. Analizowałam rozdział chyba z cztery razy sprawdzając czasy... Annie został bohaterem Republiki czy coś takiego... No jeszcze chwile poleży zanim w ogóle wstanie, a co dopiero szukać Kenobiego.... Wyczuwam nielegalną misję Roxy za zgodą Anakina.
UsuńNMBZT
Sadystka!!! Męczyć tak Anakina. Niech on się rusza i szuka Soki... Oj a jeśli coś się jej stanie to ja dołącze do Emi i Eiry ... Coś czuję że republika przegra... Czekam nn
OdpowiedzUsuńNMBZT i zapraszam do mnie :D
Anakin przecież nie wstanie tak po prostu z łóżka! Emily i Eira znają mój szatański plan z którego zrezygnowałam...
UsuńAnakin jest tylko lekko uszkodzony... Nic mu nie będzie... Chyba....
NMBZT
Witaj,
OdpowiedzUsuńChciałabym powiedzieć Ci, że piszesz wyjątkowo dobrze. Przeczytałam rozdziały niemalże jednym tchem. Twój styl pisania jest na serio wysoki. Czyta się płynnie. Właściwie nie zauważyłam u Ciebie żadnych błędów, a jeśli jakiekolwiek były, to nie zwróciłam na nie uwagi. Zgrabnie budujesz każdą część – od dialogów aż po opisy. Treść opowiadania mnie wciągnęła. Cóż ja mogę więcej napisać? Po prostu cudo!
Życzę dużo weny i zapraszam do mnie. Pojawiło się nowe opowiadanie o tematyce wojennej.
www.opowiesci-sovbedlly.blogspot.com