poniedziałek, 22 lutego 2016

02.






Chociaż cierpienie zdaje się nie mieć końca,
nasza zdolność pokonywania go nie zna granic

~ Clive Staples Lewis


- Zdaje sobie sprawę z tego, że wiesz gdzie ona jest, więc lepiej gadaj zanim wyciągnę to z ciebie w mniej przyjemny sposób – syczę w stronę kobiety i lekko poluźniam uścisk.
Asajj uśmiechnęła się w moim kierunku krzywo.
- Skywalker - warknęła w moim kierunku.
Skrzywiłem się na sam dźwięk jej głosu. Kilkukrotnie uprzykrzyła mi straszliwie życie.
Nagle poczułem na ramieniu silną dłoń.
- Anakinie, nie rób nic głupiego - usłyszałem za sobą głos i poczułem mocniejszy uścisk dłoni Obi-Wana.
- Mistrzu, ja nie robię nic głupiego. Zawsze mogę jej wyjechać z zarzutami zbrodni przeciwko Republice - powiedziałem i wykrzywiłem usta w uśmiech.
- Nie zapominaj, że została uniewinniona, Anakinie - ponowił swoją prośbę Kenobi.
Westchnąłem głośno. Roxy spojrzała na mnie zdziwionym i przerażonym  wzrokiem.  Najwyraźniej zaczęła się bać własnego Mistrza. Faktycznie. Obiecałem Asajj oczyszczenie z zarzutów po akcji na Coruscant z Ahsoką i jej ucieczką z więzienia.
- I tak idziesz ze mną. Powiesz mi co wiesz o Ahsoce, nawet jeżeli miałbym cię torturować  - wysyczałem w kierunku Ventress.

~***~

Rex patrzył na mnie wymownym wzrokiem.
- Generale jesteś tego pewien? - zapytał się  prowadząc kobietę w kajdankach.
- Jak nigdy w życiu - odpowiedziałem i poprawiłem miecz świetny zwisający mi przy lewym boku.
Roxy została razem z Obi-Wanem, aby poszukać dzieci wrażliwych na Moc. Mój były Mistrz stwierdził, że woli żebym został na statku i nie wystraszył dzieci. Nie mam bladego pojęcia, dlaczego miałbym je wystraszyć. Przecież jestem Wybrańcem. I jednocześnie działam na kobiety. Mógłbym pomóc przekonać jakąś matkę.
Wszedłem za kapitanem do wahadłowca. Rex poprowadził ją bezpośrednio do jednej z pustych kajut przygotowanych dla Jedi.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się w jego kierunku i zamknąłem drzwi.
Obróciłem się w stronę Asajj, która siedziała na prostym łóżku.
- Rozkułbyś mnie - zaproponowała i uśmiechnęła się do mnie sarkastycznie.
- Wolałbym nie - odpowiedziałem i usiadłem na krześle. - A teraz gadaj gdzie jest Ahsoka - dodałem i położyłem łokcie na udach.
- Nie wiem - powiedziała i poprawiła się na swoim miejscu.
- Zdaję sobie sprawę, z tego że wiesz, więc lepiej mów - ponowiłem swoją prośbę i potarłem ręce o spodnie.
Ona jest moją jedyną szansą. Nie będę przecież latał jak głupi po całej Galaktyce. Mam zobowiązania wobec Rady Jedi i Republiki. I oczywiście Padmé. Nie mogłem się doczekać gdy wreszcie będę ją miał w swoich ramionach. Poczułem w sercu przyjemne ciepło.
- Skywalker, jestem łowcą nagród, nie niańką. Ostatnio widziałam ją przed ponownym aresztowaniem - stwierdziła beznamiętnie i sucho.
Szybkim ruchem poprawiłem włosy i oblizałem spierzchnięte usta. Przecież nie rzucę jej kredytek na stół. Ani nie wymuszę tego Moc, bo sama jest na nią wrażliwa.
- Kłamiesz - syknąłem.
- Wcale nie. Podobno jesteś Wybrańcem, a masz problem wyczuć przez Moc czy kłamie czy nie - odpowiedziała i spojrzała na mnie wymownym wzrokiem.
I co mam teraz zrobić. Czułem, że nie kłamie. Co mogłem zrobić? Była Mrocznym Jedi. Nie powinienem jej ufać. Ale muszę to zrobić.
- W takim razie mam dla ciebie zlecenie. Dużo płace - powiedziałem i podrapałem się po ramieniu.
W oczach Asajj widziałem zawahanie. Nie wiedziała czy warto mi zaufać. Też bym nie ufał osobie, która zakuła mnie w kajdanki. Ale w tamtym momencie liczyła się tylko Ahsoka i musiałem łapać się wszystkich wyjść, aby ją znaleźć. Bez niej brakowało mi jednej ósmej siebie. I sarkazmu. Byłem straszliwie przywiązany do Smarka.
- Zgoda - powiedziała niepewnie.
- Jak mnie wykiwasz to cię znajdę - zagroziłem jej i wstałem z miejsca.
Podszedłem do kobiety i zdjąłem kajdanki z jej nadgarstków.

~***~


Po raz kolejny próbowałem się zanurzyć w Mocy. Przymknąłem powieki, a przed oczami stanęła mi uśmiechnięta Ahsoka. Samotna, słona łza spłynęła po moim policzku. Strasznie za nią tęsknie. Bardzo żałuję, że wtedy pozwoliłem opuścić jej Zakon. Odruchowo dotknąłem prawej kieszeni. Jest. Warkoczyk padawański Ahsoki. Zawsze mi towarzyszy. Jest jak amulet.
Otworzyłem oczy. Kajuta była ciemna jak zawsze i pachniało w niej moją żoną. Zawsze gdy potrzebowałem się uspokoić rozpylałem w powietrzu niewielką ilość jej perfum. Przy sobie trzymałem malutką buteleczkę z płynem, który jej czasami podkradałem.
Ponownie powieki mi opadły. Teraz przed oczami stanęła mi Padmé. Moja kochana. Widziałem ją rozpromienioną i naturalną na tle nocnego Coruscant. Tak bardzo za nią tęsknie. Odałbym wszystko, żebym mógł spędzać z nią każdą chwilę. Brakuje mi jej ciepła gdy zasypiam i jej uśmiechu gdy się budzę. Bez niej nie mogę spać. Cały czas przewracam się z boku na bok. Jedynym ukojeniem są wspomnienia. Kraina Jezior. Nie było wojny, nie było problemów. Tylko ja i ona. Chciałbym znowu zniknąć chociaż na parę dni. Ale podczas konfliktu zbrojnego jest to niemożliwe. I tyle w temacie.
Wreszcie oczyściłem głowę. Nic nie zaprzątało mi myśli.

~***~

- Widzę, Mistrzu, że nie macie żadnego dziecka ze sobą – wypalam gdy widzę Obi-Wana, Roxy i pięć klonów.
- A żebyś wiedział, że nie mamy – odpowiada zmęczonym głosem i drapie się po karku.
- Bo Mistrz Kenobi nie potrafi bajerować. Jedna matka prawie zgodziła się oddać dziecko, ale ktoś – w tym momencie spojrzała wymownie na blondyna – zaczął opowiadać jakie to fajne są wojny klonów – skończyła i opuściła ręce z rezygnacją.
- A to podobno ja miałem te dzieci wystraszyć – powiedziałem zawiedzionym głosem.
- Tak bywa Anakinie – stwierdził i potarł palce o brodę – Spędzamy noc w wahadłowcu. Jutro polecimy w następne miejsce – dodał.
- Ja nie mam zamiaru spać w tym czymś – mówię i ruszam w kierunku bram miasta.
- A ty, młody przyjacielu, gdzie się wybierasz? – pyta się Obi-Wan.
Poprawiam szatę i pocieram szorstkimi palcami o czoło.
- Nie będę w tym nocować. Są tam przeciągi. Jeszcze się przeziębię i co wtedy – śmieję się i kontynuuje swój marsz.
- Jak będziesz drzemać na dworze to się szybciej przeziębisz – krzyczy mi na odchodne i wchodzi do statku.
Po wejściu do miasta mijam ostatnich przechodniów śpieszących na kolację. Ja również przyśpieszam kroku. Nie gubię się w krętych uliczkach stolicy Naboo, które przespacerowałem z Amidalą. Najpierw skręcam w prawo, następnie w lewo i idę przez jakieś pięćset metrów prosto, aż wreszcie obracam się w prawo i skręcam w pierwszą uliczkę.
 Kiedy docieram do masywnych drzwi, pukam i czekam na odpowiedź. Po chwili widzę uśmiech identyczny jak mojej żony.
- Anakinie, dobrze cię widzieć – mówi moja szwagierka i mruga dwukrotnie. – Jak mogę ci pomóc – pyta się.
- Czy znalazłaby się ciepła kolacja i nocleg dla Jedi – opowiadam pytaniem.
Ona w odpowiedzi energicznie kiwa głową i otwiera szerzej drzwi. Przekraczam próg i uderza mnie cudowny zapach. W środku pachnie domem. I trochę jakby moją mamą.
Wchodzę do jadalni gdzie siedzi ojciec Padmé, Ruwee Naberrie. Gdy mnie widzi natychmiast podrywa się z miejsca i wita się ze mną uściskiem dłoni.
- Sola* poprosić matkę o talerz dla naszego gościa – mówi mój teść i wraca na miejsce.
Pokazuje gestem dłoni, abym też usiadł. Wykonuje jego prośbę i siadam po jego prawym boku.
- Anakin Skywalker. Niezmierny zaszczyt dla nas – stwierdza i poprawia szatę. – Jeśli można wiedzieć, co sprowadza takiego wielkiego wojownika w nasze skromne progi – pyta się.
- Mam misję od Rady Jedi. Reszta moich towarzyszy pozostała w wahadłowcu, a ja pomyślałem, że będzie niezmiernie miło odwiedzić rodziców senator Amidali – odpowiadam i pocieram zmęczone oczy.
- Bardzo się cieszymy – mówi i do pokoju wchodzi Sola i pani Naberrie, obie uśmiechnięte identycznie jak Padmé.
Młodsza stawia przede mną biały talerz, a starsza na środku stołu tiingilar.
- Generale Skywalker cieszymy się, że nas odwiedziłeś – stwierdza Jobal** i wszyscy zasiadamy do posiłku.


*siostra Padme
**matka Padme

~***~

Od autorki: Cześć! Przychodzę do Was z rozdziałem
idealnie 22 lutego. Pierwsze dwa fragmenty napisałam
na wyjeździe, a dwa następne już w domu, 
jakieś cztery godziny temu. Mało Roxy, dużo Anakina
Chciałam coś jeszcze napisać, ale to może w następnym. 
Z góry przepraszam za czcionkę, która mnie nie kocha. 
I nie odpowiadam za literówki, których nie wyłapałam ja
i autokorekta, która też mnie nie kocha 
i wariuje.... Podoba mi się jedynie fragment gdzie opisuje
uczucia do Padme. Chciałam w nich oddać taką stałość 
w ich miłości i chyba wyszło. Dobra, to na tyle.
May the Force be with You! 
White Angel 
Tak się pochwalę, że przed snem na wyjeździe naszedł mnie
pomysł i już mam trzy strony następnego rozdziału...






16 komentarzy:

  1. Czyżbym była pierwsza? Wii!
    Mam te 8 minut do dzwonka, to pokomentuję xD Ślicznie piszesz, naprawdę. Nie widziałam błędów. Podoba mi się też częstotliwość dodawania rozdziałów. Zniechęca mnie dodawanie ich codziennie czy co drugi dzień, bo ich jakość drastycznie spada :/ Fajnie piszesz przemyślenia Anakina i jego brak oporów przy poszukiwaniach. Jest dokładnke taki, jaki Annie powinien być ^^ Zastanawiam się, zy zrobisz z niego Vadera *robi słodkie oczka* #teamDarkSide
    Czyżby Ventress miała szukać Soki? Jak tak to super :3 Uwielbiam jej postać!

    Niech Moc będzie z Tobą! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *podpisuje się, bo brak czasu na komentarz, a że Ida już napisała to co trzeba...*

      Usuń
  2. Anakin na kolacji u rodziny Padme. Genialne. Bardzo ciekawe.Fajny rozdział. Angel taka mała informacja na przyszłość. Twój blog dałam do tych co obserwuje i przychodzą mi powiadomienia jak jest u ciebie rozdział wiec nie musisz mnie powiadamiać. :)
    Dobra wracam do rozdziału który jest fajny. Anakin zleciłeś Ventress znalezienie Ahsoki czy co? Anakinowi brakuje sarkazmu z powodu Ahso genialne. Czekam na kolejny.

    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  3. Ym, wyjaśnię Ci jedną rzecz, bo widzę, że się w niej gubisz. xD
    Zapis dialogu nie jest trudny ani skomplikowany, jednak zdecydowana większość bloggerów powtarza te same, rażące błędy. Ty je czasami robisz, a czasami nie.
    „- Mistrzu, ja nie robię nic głupiego. Zawsze mogę jej wyjechać z zarzutami zbrodni przeciwko Republice. - powiedziałem i wykrzywiłem usta w uśmiech.” - Gdy po kwestii dialogowej, używamy czasownika określającego mówienie, owa kwestia dialogowa, nie kończy się kropką (lol, mam nadzieję, że rozumiesz xD).
    O tak:
    „- Mistrzu, ja nie robię nic głupiego. Zawsze mogę jej wyjechać z zarzutami zbrodni przeciwko Republice - powiedziałem i wykrzywiłem usta w uśmiech.”
    Czasami te kropki stawiasz, a czasami nie. Więc teraz masz pewność, jak ich używać (y).

    Yyy, gubisz też znaki zapytania i wykrzykniki. Np:
    „- A ty, młody przyjacielu, gdzie się wypierasz – pyta się Obi-Wan.” - Po pierwsze, c
    chodziło Ci o „wybierasz”? xD No i nie ma nieszczęsnego znaku zapytania. Dlaczego? Napisałaś, że „pyta się Obi-Wan”, a ja widzę zdanie twierdzące.

    Ok, koniec wytykania.
    Mam wrażenie, że wszystko toczy się zbyt łatwo. Ventress naprawdę dała się pojmać bez żadnej walki? Serio? Ja tego nie kupuję. No i Anakin tak po prostu poszedł sobie do rodziny Padme. ;_; No, ale to Twoje opowiadanie wiec nie zamierzam się spierać.
    Wiesz, co najbardziej podoba mi się w Twoim blogu? Estetyczność, widać, że się starasz i moim zdaniem właśnie tym nadrabiasz swoje błędy (które każdy popełnia, no, ale co zrobisz :(). Treść jest przyjemna dla oka, wstawiasz poprawne akapity i masz wyjustowany tekst. Naprawdę, aż miło się czyta.
    Rozdzialiki piszesz króciutkie, ale to już sprawa indywidualna. Czytam opowiadanie, którego rozdziały sięgają długości dziewięciu stron w wordzie, więc przewija się i przewija bez końca.
    Swoją drogą szablon również bardzo mi się podoba.
    Pozdrawiam i weny życzę!


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że wkradła mi się niepotrzebna spacja w komentarzu - za co przepraszam, ale piszę na szybko. :v

      Usuń
    2. Staram się odciągać od tych kropek, bo jakoś dwa miesiące temu odkryłam, że to jest straszny błąd, ale czasami nadal się wkradają. I "b" i "p" to moje zmory. Co do wykrzykników i znaków zapytania myślałam że ich też się nie stawia. Mój błąd. Nadal staram się uczyć pisania.

      Usuń
    3. Każdy ma jakieś błędy na początku na pewno sobie poradzisz. Trzymam kciuki.

      Usuń
    4. Ja robiłam gorsze błędy parę lat temu, gdy zaczynałam pisać. Wytykający mieli spory ubaw, a ja miałam spory wku*w, za przeproszeniem...

      Usuń
  4. Anakin ty niegrzeczny, jak tak można Padme podkradać perfumy? :D Oj nieładnie, Ani, nieładnie. A Obi-Wan nie umie bajerować! :D Ogólnie super rozdział.
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdzialik super. Obi-wan wystraszył matkę dziecka :D Zgadzam się z Emily jak można podkradać perfumy... Oj nieładnie. Czekam na następnego
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  6. No siemka xd
    Sonia jak to Sonia musi coś wytyknąć... Ustal sobie jeden stały czas. Albo piszesz w teraźniejszym albo w przeszłym... :/ Bo to naprawdę trochę myli czytelnika...
    No ale tak to nn bardzo mi się podoba ^^ Szczególnie fragment o "przekupywaniu" Ventress ^^
    Czekam na next ^^
    NMBZT!
    Sonia

    OdpowiedzUsuń
  7. Anakin na kolacji u rodzinny Padme??? Na to bym nigdy nie wpadła. Moment przekupywania Ventress najlepszy.
    Czekam nn
    NMBZT

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale ekstra rozdział :D:D:D:D Z niecierpliwością czekam na next:)
    NMBZT!

    OdpowiedzUsuń
  9. Super rozdział! Ciekawe gdzie jest Ahsoka. Czekam na następne!

    OdpowiedzUsuń
  10. 20 yr old Community Outreach Specialist Boigie McCrisken, hailing from Guelph enjoys watching movies like Princess and the Pony and Stone skipping. Took a trip to Mausoleum of Khoja Ahmed Yasawi and drives a Xterra. kliknij, aby przesledzic

    OdpowiedzUsuń

Zostawienie po sobie śladu w postaci kropeczki nic się nie kosztuję, a na mojej twarzy wywołuje uśmiech.

Template by Elmo